W sobotę ruszyły z przytupem - wielu nóg - oficjalne obchody okrągłych, jak żartował raper Łona, 159. urodzin Katowic. Główną atrakcją tego dnia był koncert "Kocham Katowice", choć jego głównymi gwiazdami byli artyści "z desantu". Nie brakowało jednak lokalnych akcentów, a zabawa była przednia.
Już od 15.00 Katowicka Strefa Kultury zaroiła się całymi rodzinami, bo pogoda dopisała, a dzieci miały tu co robić. No i także tutaj nie brakowało "obcych" - podczas gdy dziewczynki malowały kwiatki, chłopcy rysowali czołgi lub... ufoludki.
Plener przy NOSPRze. Barbara Jaworska /Foto GośćByło też malowanie farbami przygotowanych wcześniej gipsowych miniaturowych "płaskorzeźb". Dla tych, którym nie chciało się wyżywać artystycznie, atrakcją była też fontanna, w której chlapali się z nie mniejszym zapałem. Chłopcy oblegali także stoisko jednostki wojskowej, gdzie można było przymierzyć kamizelkę kuloodporną czy założyć hełm z noktowizorem.
Armia rośnie. Barbara Jaworska /Foto GośćWylegującym się na leżakach i siedzącym na ławkach dorosłym znane szlagiery muzyki rozrywkowej przygrywała Orkiestra Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, która rozlokowała się tuż przy budynku Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia.
Policyjna orkiestra wystąpiła też potem na dużej scenie. Barbara Jaworska /Foto GośćByła też strefa gastronomiczna, w której królowały... "swojskie" tortille, frytki belgijskie i oscypki oraz burgery. - Rolady i klusek nie zjemy, niech będzie - śmiali się dwaj młodzi górnicy, którzy przyjechali do centrum z Murcek. Zresztą bardziej interesowały ich stoiska z bursztynowym płynem, a tych nie brakowało.
Powoli zaczynały też dochodzić dźwięki z dużej sceny, rozłożonej na głównym parkingu przy NOSPR. Część koncertową otworzył bowiem zespół Mickiewicz z III LO w Katowicach, którzy zwyciężył w konkursie "KatoGwiazdy", organizowanym przez Młodzieżową Radę Katowic oraz miasto. Utalentowani licealiści zaskoczyli nie tylko dobrymi głosami, ale także mnogością instrumentów, na których grali - były m.in. skrzypce, wiolonczela, dudy, akordeon, keyboard, perkusja, gitary elektryczne, klarnet, flet poprzeczny, konga... Wykonywali m.in. covery Hanny Banaszak czy Zbigniewa Wodeckiego, ale największy aplauz przyniósł im utwór "Jesień - Tańcuj" z najnowszego filmu "Chłopi" w aranżacji opiekuna zespołu Piotra Chechlińskiego, którym właśnie zwyciężyli w konkursie.
Także małą scenę (zaaranżowaną w starym amerykańskim camperze) między występami gwiazd opanowały młode zespoły i miejscowi wykonawcy z programu "Dzielnica Brzmi Dobrze" - Restless Heads Band, Michał od Kości i Vernissage. Szczególnie przy występie tego ostatniego młodzieżowa publika domagała się bisów.
Koncert na głównej scenie poprowadziła Ola Budka z Radia 357 (która ze wstydem przyznała, że w Katowicach jest po raz pierwszy), a jako support z energią wskoczył na scenę szczeciński projekt "Taxi" tria Łona, Konieczny i Krupa (zdaje się, że zbieżność nazwisk artysty i prezydenta miasta jest zupełnie przypadkowa). Hiphopowcy rozgrzali publiczność, wciągając ją w naśladowanie dźwięków różnych tonacji, kucanie i podskakiwanie, oraz rapując bez ostrzeżenia "piosenki dla dorosłych". Uznanie publiczności przyniosło im także zadedykowanie jednego z nostalgicznych utworów "wszystkim Ukraińcom - tym w Ukrainie, i tym w Katowicach".
Tuż po nich przy keyboardzie zasiadła "cała na srebrno", czyli - jak określił towarzyszący jej w jednym z utworów wrocławianin Mrozu - "przebrana za miliony monet" Natalia Przybysz. - Kiedy tu jechałam, to Magdalena Zawadzka powiedziała mi: "Ale masz fajnie, tam są tacy »sercowi« ludzie". I ja wiem, że tacy jesteście, zawsze chętnie tu wracam! - przywitała się. Wykonywała swoje wielkie przeboje, bo świętuje właśnie 10. rocznicę wydania albumu "Prąd", ale starała się także nawiązać do Śląska, więc zaśpiewała covery utworów Kaliny Jędrusik, Krystyny Prońko czy Stanisława Soyki. Zaprosiła też do wykonania wspólnie dwóch piosenek Darię ze Śląska oraz... wspomnianą Orkiestrę Komendy Wojewódzkiej Policji. Na koniec Natalia Przybysz i Przyjaciele, czyli wszyscy towarzyszący jej artyści... odwrócili się do publiczności tyłem, by "zrobić sobie zdjęcie z Katowicami".
Natalia Przybysz i Przyjaciele robią sobie "zdjęcie z Katowicami". Barbara Jaworska /Foto GośćPrzed kulminacyjnym występem na scenie pojawił się Marcin Krupa, prezydent Katowic. Na "zaczepkę" Oli Budki, że Katowice są najmłodszym miastem wojewódzkim w Polsce, niezbity z tropu odpowiedział: - Jesteśmy najmłodszym miastem, ale i najbardziej dynamicznym. Strefa Kultury to dawny teren po kopalni. To pokazuje, jak się zmieniamy, jaki mamy potencjał - zaznaczył. I zwrócił się do mieszkańców: - Życzę wam tego, co u mnie jest głęboko w sercu. Ja kocham bardzo Katowice i wy też kochajcie to miasto i siebie nawzajem! Tylko miłość ma sens.
Jego słowa nagrodziły gromkie brawa, ale już za chwilę rozległy się piski, bo oto na scenie pojawili się ulubieńcy młodej publiczności (plac wypełnił się dopiero teraz prawdziwymi tłumami) - bracia Kacperczyk z Lublina. Okazało się, że młodzież znała na pamięć słowa wszystkich piosenek zespołu, więc zabawa rozpoczęła się na całego. Przy wykonywanym z Arturem Rojkiem "Synu okiennika" cały plac rozbłysnął latarkami smartfonów, śpiewali wszyscy.
"Syn okiennika" z morzem światełek. Barbara Jaworska /Foto GośćNajwiększy szał nastąpił, gdy lider zespołu - Maciej Kacperczyk - zszedł ze sceny i przemaszerował wzdłuż barierek odgradzających publiczność, śpiewając i witając się z fanami.
Maciej Kacperczyk ze swoją publicznością. Barbara Jaworska /Foto GośćPóźniej na scenę zaprosił jeszcze raperów Huberta. i Franky'ego. Przy jednym z kolejnych hitów, które publika śpiewała razem z Kacperczykami, Maciej powiedział znienacka: - Nie wiem, jak wy, Katowice, ale my przeżywamy nasze najlepsze lata!
I choć koncert trwał jeszcze do późna (skończył się przed 23.00), to lepszej pointy chyba być nie mogło.