Niektórzy przyszli po raz pierwszy, inni dwudziesty pierwszy. Na piekarską kalwarię dotarli na przeróżne sposoby - pieszo, na rowerach i na wózkach. Łączy ich jedno: szczególna miłość do Matki Bożej.
Tomasz, 52 lata:
- Już nawet nie pamiętam, ile razy tu byłem. Maryję postrzegam jako matkę i pośredniczkę łask, których w moim życiu otrzymałem bardzo wiele. Ona pomaga mi w niełatwej drodze do świętości, dlatego można powiedzieć, że zajmuje szczególne miejsce w moim życiu. Każdego roku staram się uczestniczyć w tej pięknej inicjatywie, którą jest męska pielgrzymka do Piekar. Myślę, że wpływ na to miała też pewna niezwykła interwencja, której doświadczyła moja rodzina. Żona była w ciąży. Okazało się, że jest to ciąża zagrożona. Obawialiśmy się o nasze maleństwo, przecież dopiero co rozpoczęło życie pod sercem mamy. Postanowiliśmy przyjechać właśnie tutaj, do Maryi, lekarki i opiekunki chorych. Zawierzyliśmy Jej wszystkie nasze troski. I stał się cud, jestem o tym przekonany. Nasze dziecko urodziło się w pełni zdrowe. Od tego czasu regularnie tu wracam, aby dziękować Maryi za to doświadczenie. W tym roku hasło pielgrzymki brzmi: "Jestem w Kościele". Przyjeżdżam tu także dlatego, że Kościół jest dla mnie przede wszystkim wspólnotą. Modlę się o to, abyśmy byli zjednoczeni, abyśmy potrafili usiąść razem przy jednym stole, mimo różnic. Chciałbym, aby wszyscy wyznawcy Chrystusa zrozumieli ten jeden prosty fakt - Kościół to Jego mistyczne ciało, a my je tworzymy. Na tegoroczną pielgrzymkę razem, całą grupą, przyjechaliśmy rowerami z Żor. Pokonaliśmy ok. 50 km. To wyjątkowa okazja, aby połączyć pielgrzymowanie z zamiłowaniem do rowerowych wycieczek.
Michał, 31 lat:
- Na pielgrzymce mężczyzn jestem pierwszy raz pierwszy w życiu. Przyjechałem rowerem razem ze znajomymi z parafialnej grupy Mężczyzn św. Józefa. Zdecydowanie nie żałuję. Atmosfera, która tu panuje, jest niepowtarzalna. Pod piekarską kalwarią można doświadczyć niezwykłego ducha wspólnoty i modlitwy. Czymś niesamowitym jest ten moment, gdy tysiące mężczyzn - starych, młodych, biednych i bogatych - chórem odpowiadają: "Szczęść Boże!". Nie czujemy tu tych różnic. Po prostu trwamy razem zjednoczeni na modlitwie. To wydarzenie bardzo umacnia moją wiarę. Czym dla mnie jest Kościół? Jeszcze do niedawna był tylko budynkiem. Jakimś martwym, wznoszącym się ponad miastem monumentem. Oczywiście, kiedy byłem dzieckiem, chodziliśmy razem z całą rodziną na niedzielne Msze św., ale jakoś to do mnie nie przemawiało. Na długi czas to wszystko porzuciłem. Nawróciłem się jakieś cztery lata temu i od tego czasu staram się na nowo odkrawać piękno wiary. Teraz już rozumiem, że dla ludzi wierzących Kościół pisany jest przez duże "K". Przychodzę tu po to, aby spotkać się z Jezusem, porozmawiać z Nim, powierzyć Mu swoje codzienne sukcesy i porażki, i przede wszystkim budować z Nim relację. Bo On żyje i mnie kocha, tak samo, jak ciebie!
Adrian, 32 lata:
- To już będzie chyba 10. raz, ale nie jestem pewien. Dlaczego tu wracam? Bo chcę zawierzać siebie i swoją rodzinę Matce Bożej. Pobyt tutaj dodaje mi sił na kolejny rok moich życiowych zmagań, a nie zawsze jest łatwo, bo jestem ojcem dwóch córeczek. Dzisiejsze słowo abp. Polaka skłoniło mnie do rozważań, jaki powinien być dobry ojciec. Wydaje mi się, że przede wszystkim odpowiedzialny. Nie powinien bać się wzywań, które przed nim stoją. Z drugiej strony powinien również umieć przyznać się do błędu i go naprawić, a to nie jest łatwe. Myślę, że prawdziwy ojciec i mężczyzna powinien też kochać swoją żonę i dzieci oraz być ich oparciem.
Daniel 27 lat:
- Pracuję w szkole jako katecheta, do Piekar przyszedłem z kilkoma uczniami z mojej klasy. W moim życiu Maryja jest obecna szczególnie. Kiedy było trudno, zawsze była "na wyciągnięcie różańca". Wielokrotnie pokazała mi, że jest najlepszą matką, na której zawsze mogłem polegać. W Kościele byłem obecny od dawna, ale kilkakrotnie zmieniałem tam swoje miejsce. Moja pierwsza wspólnota to Ruch Światło-Życie. Byłem także ministrantem i lektorem. Teraz pracuję jako katecheta. Myślę jednak, że najważniejszym miejscem w Kościele jest Eucharystia i spotkanie z żywym Bogiem, to właśnie ona jest źródłem, z którego wszystko wypływa. Dzisiaj bardzo mocno rozbrzmiewało słowo "jestem". Myślę, że to słowo to klucz. Arcybiskup Polak powiedział podczas homilii: "Jestem z wami". Arcybiskup Galbas poruszył temat bycia w Kościele. Myślę, że - tak, jak w różnych relacjach - chodzi o to, aby "być". A wzorem każdej relacji jest sam Bóg, mówiący: "Jestem, który Jestem".