Trzy odnowione kaplice różańcowe poświęcił na kalwarii piekarskiej abp Adrian Galbas w czasie odpustu w tamtejszym sanktuarium.
Konserwatorzy w trakcie prac znaleźli w tych kaplicach wyryte na ołtarzach, pod płaskorzeźbami, napisy po polsku i po niemiecku. Od niepamiętnych czasów były one niewidoczne, przykryte warstwami tynku i farby (czytaj więcej: Jak w Ain Karem - odnowione kaplice na kalwarii piekarskiej).
Arcybiskup katowicki Adrian Galbas przewodniczył też sumie odpustowej w piekarskiej bazylice, przed obrazem Matki Bożej Piekarskiej. W czasie Najświętszej Ofiary użył kielicha, który ofiarował sanktuarium piekarskiemu król polski Jan III Sobieski po wiktorii wiedeńskiej w 1683 roku.
Pułapka taniego sentymentalizmu
Homilię wygłosił ks. Tomasz Wojtal, kanclerz katowickiej kurii metropolitalnej. Zaczął od przedstawienia pobożności maryjnej, która dla wielu chrześcijan miewa swoje płycizny, jeśli zatrzymujemy się na pewnym etapie rozwoju wiary. - Czasami łatwo popaść w taką pułapkę taniego sentymentalizmu, takiego zachwytu nad Maryją, nad Jej cnotami - i kropka. A to dopiero pierwsza połowa meczu! Żeby wygrać, trzeba zrobić drugi krok: trzeba zrobić wszystko, co w swojej mocy z Bożą pomocą, aby te maryjne postawy, te maryjne cnoty wcielać w konkretne życie - powiedział ks. Wojtal.
Nawiązał do odczytanego chwilę wcześniej fragmentu Ewangelii św. Mateusza. Jezus, usłyszawszy, że na zewnątrz czekają Jego matka i bracia, wskazał na swoich uczniów: "Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką". - Kochani, te słowa odnoszą się do wszystkich nas. Chociaż tak na pierwszy rzut ucha ten tekst może wydawać się antymaryjny, wypowiedziany przeciwko Maryi, to absolutnie tak nie jest: bo któż jak nie Maryja w sposób doskonały spełnia te warunki, o których mówi nam Jezus? - zapytał.
Bóg przychodzi z konkretną propozycją
Ksiądz Wojtal wskazał, że nasze życie na ziemi ma swój cel, którym jest niebo. - Pan Bóg przychodzi do każdego z nas z bardzo konkretną propozycją i pomysłem na nasze życie. Możemy go przyjąć albo odrzucić: jesteśmy wolni. Zazwyczaj ten Boży plan wymaga całkowitego zawierzenia, może nawet rezygnacji ze swojej dotychczasowej drogi. Pamiętamy doskonale scenę Zwiastowania w Nazarecie. Od spotkania Maryi z aniołem Gabrielem w życiu tej młodej mieszkanki miasteczka zmieniło się kompletnie wszystko - powiedział.
Zauważył, że decyzja Matki Bożej zapewne nie była czymś łatwym. - Ile pytań musiało zrodzić się w sercu Maryi. Ona właściwie miała już swój plan na życie. A jednak zaufała. Bez wiary i zaufania nie sposób wypełniać woli Ojca, który jest w niebie. Maryja zgodziła się na ten plan. Zaufała i od tamtego momentu w Jej życiu zaczęły dziać się rzeczy niewiarygodne. Nie przez przypadek wybrałem właśnie ten przymiotnik… Nie mówię, że łatwe, bezbolesne, same tylko przyjemne. Przecież Bóg nie zagwarantował Matce swojego Syna przywilejów, zaszczytów czy godności za życia. Nie oszczędził Jej bólu, nie oszczędził cierpienia, ale sam Bóg pomógł Jej przez to wszystko przejść - podkreślił.
Zasada: Wszystko albo nic
Mówił, że w momencie chrztu, kiedy my także staliśmy się częścią wielkiej rodziny dzieci Bożych, zawarliśmy przymierze z Bogiem. - Jak wiemy doskonale, to nie był komercyjny kontrakt w stylu coś za coś: wy będziecie odmawiać Różaniec, wy będziecie uczestniczyć we Mszy św., co jakiś czas się spowiadać, a Ja, Bóg sprawię, że wasze życie będzie tyko lekkie, łatwe i przyjemne... Wiemy doskonale, że to tak nie działa i nigdy nie zadziała, bo Ewangelia nikomu nie obiecuje, że tutaj na ziemi jego życie będzie przypominało krainę mlekiem i miodem płynącą. Ewangelia nie obiecuje, że będziesz zdrowy, że będziesz miał wszystkie kredyty uregulowane jeszcze przed terminem spłaty. Jezus zapewnia nas o jednym: jeśli uwierzymy, jeśli zaufamy, to przejdziemy suchą stopą przez największe burze, przez burzliwe morza i oceany naszej codzienności. I nie będziemy się lękać. Nie będziemy się bać, bo nabierzemy tej pewności, że nie jesteśmy sami - stwierdził.
Ksiądz Tomasz Wojtal podkreślił, że warunek jest jeden: trzeba wszystko postawić na tę jedną kartę i powiedzieć za Maryją: „Niech się dzieje Twoja wola, nie moja”. Przyznał, że nie jest to proste. Wskazał, że nieraz, jak w przysłowiu „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”, coś chcemy zostawić dla siebie. Wydaje nam się, że w ten sposób będzie nam łatwiej albo że w dzięki temu mniej narazimy się na przykład kolegom w pracy albo sąsiadom.
- A jednak w wypełnianiu woli Ojca, który jest w niebie, obowiązuje zasada wszystko albo nic. Nie możemy tej propozycji traktować wyrywkowo czy powierzchownie. Pan Bóg chce dać ci wszystko, On kocha cię całym swoim sercem. Przykład Maryi jest dla nas i pociechą, i inspiracją, bo stajemy się matką, bratem, siostrą Jezusa, kiedy na wzór Maryi staramy się dawać pierwszeństwo Jego słowu. Kiedy staramy się czytać nasze życie w Bożym świetle - powiedział.