Nowy numer 39/2023 Archiwum

Bo dali słowo

Dzisiaj już niektóre skojarzenia – humorystyczne sto lat temu – nie dla wszystkich są oczywiste. Niezmienne pozostaje jedno: poczucie siły, jakie płynie ze świadomości, że jest ktoś, kto się za nas modli.

Kiedy w 1924 roku Pier Giorgio Frassati zbliżał się do zakończenia studiów, szukał sposobu na to, by pozostać w kontakcie z przyjaciółmi. Miał świadomość, że powrót w rodzinne strony sprawi, że więzi pomiędzy kolegami i koleżankami osłabną. Chciał stworzyć coś, co będzie stanowić zalążek ewentualnych kontaktów i jednocześnie bazować na formie modlitewnej, duchowym fundamencie. Tak powstało Towarzystwo Ciemnych Typów – formacja, której sama nazwa była mrugnięciem oka. – Tak, trochę przywodzi na myśl mafijne skojarzenia – potwierdza ks. Krzysztof Nowrot, inicjator i duszpasterz Towarzystwa Ciemnych Typów w archidiecezji katowickiej. – Jemu chodziło o jak najbardziej humorystyczną, niereligijną otoczkę. Stąd sięgnięcie po nazwę kojarzącą się z typami spod ciemnej gwiazdy. Inny dowód: pseudonimy, które wybierali dla siebie nawzajem. Pier Giorgio był Robespierrem. Daty powstania Towarzystwa były związane z wydarzeniami rewolucji francuskiej.

Dzisiaj te skojarzenia nie są dla nas do końca oczywiste. W tamtym czasie takie elementy pozwalały dołączyć do grupy także tym, którzy z Kościołem byli na bakier, nie byli ani zaangażowani, ani wytrwali. Tymczasem, wchodząc w grupę skupioną wokół Frassatiego, decydowali się na podjęcie wyzwań duchowych. Co jest bardzo ważne w tych działaniach, to fakt, że Pier Giorgio nigdy nie obniżał wymagań wobec siebie samego. Jak wspominali jego przyjaciele, nawet na wyjazdach, gdzie wprost się o religii nie mówiło, on pokazywał jej wzór swoim zachowaniem, np. klękał do modlitwy w schronisku, kiedy wszyscy się kładli spać – wymienia ks. Krzysztof Nowrot.

Pier Giorgio Frassati do dziś jest postacią, która inspiruje młodych (metryką i duchem). Czasem zaczyna się od faktu, że… palił fajkę. – Góry i ta fajka właśnie to były główne informacje spośród ogólników, które znałem na jego temat. Dostałem książkę ks. Jerzego Szymika „Zapachy, obrazy, dźwięki”, w której był rozdział poświęcony temu błogosławionemu i jego trzem miłościom: Bogu, ludziom i górom. Najmocniej przemówiła wtedy do mnie miłość do gór – śmieje się ks. Krzysztof. Później Pier Giorgio został wybrany patronem rocznika w seminarium i to był impuls do dojrzałego spojrzenia na jego historię. Z czasem okazało się, że pomysły Frassatiego mogą stanowić dobre narzędzie ewangelizacji także współcześnie. – Szukałem pomysłu, jak utrzymać kontakt z młodymi, których poznałem w mojej pierwszej parafii na Tysiącleciu Górnym. To był moment, kiedy dostałem dekret i wiedziałem, że jadę na studia do Lublina. Zastanawiałem się, co zaproponować, żeby nie tylko wymieniać się wiadomościami, ale także być wsparciem dla nich. Frassati był tam znany, ponieważ w 2012 roku razem z ks. prob. Stanisławem Nogą wprowadziliśmy do parafii jego relikwie. I chyba ta bliskość błogosławionego sprawiła, że szybko zrozumiałem, iż nie muszę wyważać otwartych drzwi, że już kiedyś istniało coś takiego: Towarzystwo Ciemnych Typów – opowiada o początkach grupy w archidiecezji ks. Krzysztof. W tym roku wspólnota obchodzi 10-lecie działalności.

Zaczynem było około 80 osób, które pozytywnie odpowiedziały na mail z zaproszeniem. – W sumie przez tę dekadę przez Ciemne Typy przewinęło się 1350 osób – dodaje. Zobowiązaniem każdego członka jest codzienna modlitwa za innych „typów” – jedno „Pod Twoją obronę”. – Nie ma przekazu, jaką modlitwę wybrał sam Pier Giorgio, dlatego my zdecydowaliśmy się właśnie na tę, raz dziennie. Może się wydawać, że to niedużo. W dzisiejszych czasach obserwuję jednak lęk przed podejmowaniem zobowiązań i nieraz słyszałem, że ktoś najpierw przez jakiś czas „testował”, czy da radę, bez oficjalnego potwierdzenia. U jednego z chłopaków takie sprawdzanie wytrwałości trwało dwa lata – zdradza ks. Krzysztof.

Jednak w momencie, kiedy zobowiązanie zostanie już podjęte, świadomość, że inni pamiętają w modlitwie, bardzo pomaga. – Usłyszałem kiedyś świadectwo kolegi ze studiów w Lublinie, świeckiego. Przechodził przez głęboki kryzys wiary. Ale zanim do tego doszło, został Ciemnym Typem. Modlił się cały czas, bo… dał słowo. Dziś wie, że to jedno „Pod Twoją obronę” wypowiadane każdego dnia niosło także i jego, w czasie kryzysu było jedyną modlitwą, jaką odmawiał i jaka trzymała go przy Bogu – przytacza ks. K. Nowrot.

Jak mówi duszpasterz Towarzystwa Ciemnych Typów, plan zawsze był raczej prosty: łączyć przez pamięć modlitewną. – To jest ta podstawa. Raz na dwa, trzy miesiące udaje się nam dołączać do tego jeszcze wspólne wycieczki w góry. To jednodniowe wypady: ruszamy porannym pociągiem i wracamy późnym wieczorem. W przerwach na trasie modlimy się dziesiątką Różańca. A raz do roku staramy się jechać w Alpy, na Cammino di Pier Giorgio – mówi ksiądz. Jak dołączyć do Towarzystwa Ciemnych Typów? Wystarczy pobrać ze strony ciemnetypy.pl deklarację i odesłać na wskazany w niej adres. Co dwa, trzy tygodnie ks. Krzysztof wysyła członkom newsletter z ważnymi informacjami – propozycjami rekolekcji, wspólnych wyjazdów. Opisuje, co ważnego dzieje się u „typów”.

Daje kopa

Zofia Nocoń z parafii NMP Królowej Polski w Kobielicach – Najpierw wkręciła się w to moja siostra. Mnie się ten entuzjazm nie udzielił. Dzisiaj wiem, że ta modlitwa daje kopa. Wiem, że ponad 1500 osób pamięta o mnie codziennie – to naprawdę bardzo dużo znaczył. Zaletą bycia Ciemnym Typem jest otwarcie na drugiego człowieka. Tego uczy przykład naszego patrona – Piera Giorgia Frassatiego, który pomagał w slumsach. Nie bał się inności tych osób, warunków, w których żyją, czy choćby tak prozaicznej rzeczy jak zapach. Dzisiaj często wolimy pomagać na odległość. Zamiast podejść – po prostu przelać pieniądze na konto jakiejś akcji. W czasie naszych wypraw w góry mamy taką tradycję, że na postojach odmawiamy dziesiątkę Różańca, a później „odliczamy” – kto z kim będzie szedł w parze kolejny odcinek trasy. Dzięki temu poznajemy bardzo różne osoby: wiekiem, doświadczeniem. Te rozmowy pomagają wyjść ze strefy komfortu i mocno poszerzają perspektywę spojrzenia na własną codzienność.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast