Gotyckie, murowane kościoły w archidiecezji katowickiej są tak rzadkie, że można je policzyć na palcach jednej ręki. Jeden z najstarszych stoi w Żorach.
Przez stulecia kościół Świętych Apostołów Filipa i Jakuba dzielił los swojego miasta: płonął wraz z nim w ogromnych pożarach, a w 1945 roku, gdy Żory w 80 procentach legły w gruzach, został poważnie uszkodzony. Wycofujący się Niemcy wysadzili wtedy w jego wnętrzu filary. Po eksplozji runęło sklepienie, a większość zabytkowego wyposażenia przepadła. Dobrze, że chociaż ocalały liczące co najmniej pół tysiąca lat mury tej świątyni.
Podobnie jak po wielkich pożarach, tak i po wojnie mieszkańcy Żor odbudowali swój kościół. Udało się zachować to, co naprawdę się liczy. W gotyckim wnętrzu znów sprawowana jest Najświętsza Ofiara.
Z własnym krzesłem na Mszę
Świątynię trzeba było po odbudowie stopniowo wyposażyć od nowa. – Żyje jeszcze sporo parafian, którzy pamiętają, że po wojnie przychodzili na nabożeństwa z własnym krzesłem – mówi ks. proboszcz Tomasz Nowak. – Po odbudowie kościół wyglądał w środku ubogo, ale zawsze tutaj był żywy Kościół, który zachwycał. Teraz na niedzielnych Mszach jest prawie 4 tys. ludzi, wizualnie kościół jest pełny. To dobra informacja zwrotna dla księży, jest się z kim modlić. Cieszymy się, że mamy w parafii księży emerytów, którzy pomagają – dodaje.
Ksiądz Nowak zauważa, że przed pandemią i wcześniej, 10 lat temu, w niedziele w kościele było 6 tysięcy ludzi. – Jak będziemy cały czas z wiernymi i dla wiernych, to jestem przekonany, że z roku na rok będzie w kościele coraz więcej ludzi – mówi.
Lustro przed kościołem
Na ogrodzeniu od strony ulicy, przed głównym wejściem do kościoła, zamontowane jest… lustro. Na lustrze są wypisane słowa: „Oto twarz kogoś, kogo kocha Bóg”. I jeszcze dwie myśli Teofila z Antiochii, żyjącego w II wieku naszej ery. Jedna z nich brzmi: „Dusza ludzka powinna być czysta jak lustro odbijające promienie. Jeśli lustro pokrywa rdza, nie można w nim zobaczyć ludzkiej twarzy. Tak samo jeśli w człowieku byłby grzech, nie może on widzieć Boga”. – Takie ewangelizacyjne treści umieścił przy kościele mój poprzednik ks. Stanisław Gańczorz – mówi ks. Tomasz Nowak. Jest też figura pielgrzyma i ławeczka z wyrzeźbioną rodziną.
We wnęce na zewnętrznym murze kościoła jest też zawieszona wojenna pamiątka: replika pocisku z sowieckiej „katiuszy”. – W 2009 r. w czasie prac budowlanych natrafiono tu na właśnie taki pocisk. Zabrali go saperzy, a tu trafiła jego replika – wskazuje ks. Nowak.
Mur ze średniowiecza
Są też znacznie starsze pamiątki. Można tu zobaczyć dwie misternie wykonane w średniowieczu gotyckie monstrancje. Chyba też żaden inny proboszcz na Górnym Śląsku nie mieszka na probostwie, którego jedna ze ścian ma… blisko 750 lat! Plebania została bowiem dobudowana do średniowiecznego muru miejskiego z końca XIII wieku. W oknie w farskiej kuchni widać, że mur ma w tym miejscu blisko 1,5 metra szerokości.
Te mury oparły się wszystkim oblężeniom. Nie dali im rady ani polski król Kazimierz Wielki, choć w 1345 r. stał pod miastem przez trzy tygodnie, ani husyci w 1433 roku, ani ostrzał z pierwszych dział w roku 1473.
W Żorach zachowało się do dzisiaj aż 400 metrów tego muru. Obok kościoła kończą się właśnie prace nad odtworzeniem na jego fragmencie tego, jak mógł wyglądać w średniowieczu. Szczyt krótkiego odcinka muru najeżył się blankami, a od wewnętrznej strony został przymocowany drewniany pomost dla obrońców.
Kościół Świętych Filipa i Jakuba został konsekrowany prawdopodobnie w 1531 roku. Jego początki są jednak wcześniejsze – pierwsza świątynia zaczęła rosnąć w tym miejscu zapewne krótko po lokacji miasta w 1272 roku. Budowlę niszczyły wraz z całym miastem ogromne pożary w 1583, w 1661 i w 1702 roku. – O tym, że Żory były kilka razy niszczone przez ogień, przypomina nam Święto Ogniowe. Od ponad trzystu lat jest tu ślubowana modlitwa i procesja z Najświętszym Sakramentem – mówi ksiądz proboszcz.
Najbliższe Święto Ogniowe odbędzie się już w czwartek 11 maja o 17.30 – dokładnie w 321. rocznicę ostatniego wielkiego pożaru. Rozpocznie go o 17.30 na żorskim Rynku apel strażacki. O 19.30 odbędzie się Msza św. w kościele Świętych Filipa i Jakuba, a po niej procesja. Najświętszemu Sakramentowi będą towarzyszyły setki pochodni niesionych przez mieszkańców Żor. Impreza zakończy się koncertem Kasi Kowalskiej na Rynku oraz 10. Żorskim Biegiem Ogniowym ulicami Starego Miasta.
Pożary i wojnę przetrwał na szczęście obraz Matki Bożej Żorskiej z około 1690 roku. Jest niezwykły, ponieważ mały Pan Jezus, trzymany na ręku przez Matkę Bożą, wygląda na martwego. – Ten obraz ufundował burmistrz Zygmunt Wacław Link, któremu zmarło kilkoro dzieci – mówi proboszcz. – To obraz Matki Bożej Różańcowej; wierni nazywają Ją Matką Miłosierdzia – dodaje.
Żory na Skrzycznem
W parafii dynamicznie działa wiele grup. Jest wśród nich wspólnota Novare, grupująca małżeństwa. – Po wybuchu wojny na Ukrainie, w najbardziej gorącym czasie, Novare utworzyło wraz z miastem punkt pomocy dla Ukraińców na Rynku. Uchodźcy dostawali tam najpotrzebniejsze rzeczy – mówi proboszcz.
Novare włącza się też w organizowaną przez franciszkanów z Rychwałdu ewangelizację w Beskidach. – Przez całe wakacje w każdy weekend jest sprawowana Msza św. na innym beskidzkim szczycie. Proboszcz z Filipa i Jakuba zawsze jedzie jedną z tych Mszy św. odprawić. Jest tam też błogosławieństwo w cztery strony świata. W tym roku nam przypadło Skrzyczne. Śmialiśmy się, że Pan Bóg okazał się łaskawy, bo tam jest kolejka – mówi ks. Nowak.
Prężnie działa tutaj Legion Maryi, grupa Ojca Pio, Apostolat Maryjny, Bractwo Szkaplerzne… Trudno wymienić wszystkie grupy modlitewne funkcjonujące przy tej parafii. – Ciekawą grupą jest Bractwo Motocyklowe św. Krzysztofa, którym się opiekuje ks. wikary Tomasz Marecik. Kilkunastu mężczyzn przychodzi co miesiąc razem się modlić w czasie Eucharystii, a potem spotkać się i pogadać. Co jakiś czas razem wyjeżdżają na motocyklach – relacjonuje proboszcz. – Mamy krąg biblijny, mamy 25-letni chór Gloria. Od kilku lat jest Schola Cantorum Sariensis. To też ewenement: kilkunastu artystów spotyka się dwa razy w tygodniu na próbach, żeby później w takim czasie jak Triduum Paschalne pięknie przygotować oprawę muzyczną. To robi wrażenie! Wielu ludzi komentuje, że dzięki tej oprawie czuje się jak w niebie. Mamy grupę lektorów i kantorów. Msze, na których ksiądz musi sam przeczytać albo zaśpiewać psalm, są bardzo rzadko, bo w Żorach ludzie bardzo się angażują w życie Kościoła. Nieoceniona jest pomoc szafarzy. Nie tylko dlatego, że odwiedzają chorych, ale mamy też z nimi wspólnotę modlitewną, to też jest grupa ludzi, na których można liczyć – dodaje.
Po pandemii powoli odradza się w Żorach duszpasterstwo dzieci i młodzieży. Dzieci będą mogły pojechać na Boskie Kolonie pod namiotami na Mazurach. – Ksiądz Rafał Procek zgromadził grupę ministrantów i Dzieci Maryi. To jest radość: w sobotę spojrzeć przez okno, jak dzieci bawią się na placu kościelnym z wielką kolorową chustą, albo biegają za piłką. To najpiękniejszy widok. To jest właśnie remont Kościoła – mówi proboszcz.•
Kościół Świętych Apostołów Filipa i Jakuba
Adoracja Najświętszego Sakramentu: codziennie oprócz niedzieli od 7.30 do 17.50 Stały konfesjonał: w piątki od 6.30 do 18.00.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się