Relikwie św. Ambrożego, patrona pszczelarzy, wprowadził do sanktuarium Matki Bożej Bujakowskiej, Opiekunki Środowiska Naturalnego, abp Adrian Galbas.
O sprowadzenie relikwii św. Ambrożego poprosili działacze Śląskiego Związku Pszczelarzy. Ksiądz Grzegorz Kotyczka, kapelan śląskich pszczelarzy i również pszczelarz, przekazał ich prośbę, wspartą pismem arcybiskupa Wiktora Skworca do kurii w Mediolanie.- Po około dwóch miesiącach otrzymaliśmy relikwie i certyfikat ich autentyczności - mówi.
Relikwie św. Ambrożego, które trafiły do kościoła w Bujakowie. Przemysław Kucharczak /Foto GośćArcybiskup Adrian Galbas przypomniał w homilii w kościele w Bujakowie postać św. Ambrożego z IV wieku. - Żył w czasach niespokojnych, kiedy Kościołem wstrząsały poważne spory z arianami, kiedy cesarze pragnęli mieć duży wpływ na sprawy Kościoła. Ambroży umiał być jednoznaczny, stanowczy i wierny. To sprawiło, że miał wówczas w społeczeństwie ogromny autorytet, o czym świadczy sam moment wyboru go na biskupa Mediolanu. Jak wiemy, po śmierci jednego z biskupów doszło do poważnych rozruchów. Katoliccy wierni nie chcieli dopuścić do wyboru nowego biskupa o poglądach ariańskich. Ambroży, będąc urzędnikiem odpowiedzialnym za porządek w prowincji i mieście, chciał osobiście uspokoić lud zgromadzony w katedrze. Gdy wkroczył do świątyni, jak pisze jego sekretarz paulin w "Vita Ambrosii", jakieś dziecko zawołało: "Ambrosium episcopum!" (Ambrożego na biskupa). Propozycja ta wydawała się kompromisowa dla obu stronnictw. Początkowo nie chciał się na to zgodzić, ale ostatecznie uznał, że głos ludu jest głosem Boga. W chwili elekcji nie był nawet ochrzczony, był dopiero katechumenem, dlatego wkrótce, 24 listopada 374 r., przyjął chrzest, a 7 grudnia sakrę biskupią - relacjonował.
Skąd wezmą żar?
Abp Galbas wskazał, że duchowni muszą dzisiaj zrozumieć, że w nowoczesnym społeczeństwie bardzo zmieniła się rola księdza, a tym bardziej biskupa, bo praktycznie nie istnieje już autorytet urzędowy. - De facto został on zanegowany w czasie rewolucji 1968, choć w Polsce wydaje się, że przetrwał znacznie dłużej. Autorytet urzędowy musi być potwierdzony przez autorytet osobowy. Potwierdzenia tego dokonuje jednak nie piastujący dany urząd, ale ten, wobec którego i dla którego jest on piastowany. To ma bardzo praktyczne konsekwencje dla przekazu społecznego, ponieważ z faktu, że coś powiedział biskup lub proboszcz, nie wynika wcale, że to zostanie wysłuchane, a tym bardziej przyjęte. Ważne, czy ten duchowny nie zasłania się tylko Kościołem i czy sam jest postacią wiarygodną - mówił. - Może jeszcze starszym wystarczy to, że coś powiedział biskup, młodsi pytają jednak: Co to za biskup, co on robi, w co inwestuje, jakie są jego priorytety? Czy jest wierny, pobożny, oddany sprawom, o których mówi, czy tylko o nich mówi? A młode pokolenie stawia sprawę jeszcze bardziej podstawowo. Pytają po prostu: Co to za człowiek? To, że jest księdzem czy biskupem, ma dla nich znaczenie dużo mniejsze, jeśli jakieś w ogóle. Mówią więc za Menandrem, starożytnym poetą: „Jak piękny jest człowiek, gdy jest człowiekiem”. Jak piękny jest ksiądz, gdy jest człowiekiem, jak piękny jest ludzki biskup. Ambroży cieszył się niesamowitym autorytetem w ówczesnym społeczeństwie, właśnie dlatego, że żył według chrześcijańskich zasad i to bez żadnych odstępstw. Cieszył się szacunkiem zarówno koronowanych głów, jak i najuboższych mieszkańców Mediolanu, którym przed wyświęceniem oddał cały swój majątek. Wszystko dlatego, że najpierw pokazał, potem powiedział - wskazał.
Arcybiskup koadiutor zauważył, że Ambroży uczy nas także, jak ważne w życiu Kościoła jest słowo Boże, słuchane i głoszone. - Na głoszenie czego innego szkoda mu było czasu i sił. Wiedział, że wszystko inne ludzie gdzieś wyłowią, choć nie mieli jeszcze tylu i tak pojemnych sieci jak my dziś. Skąd jednak wezmą słowo Boże i ten odświeżający żar, który z niego płynie? Pod urokiem jego żarliwych kazań był św. Augustyn. To one przekonały go do chrześcijaństwa. Ambrożemu przypisuje się powiedzenie, że dobra mowa jest jak plaster miodu. To nie znaczy, że słodził ludziom bez umiaru, że chciał się ludziom przypodobać. Mówił prawdę, z żarliwością i przekonaniem. Kompetentnie, stale i z mocą głosił słowo, o którym Psalmista powie, że jest słodsze niż miód. Prawdę tego słowa Ambroży najpierw odkrył i stosował, a potem przekazywał - powiedział.
Za próg świata widzialnego
Abp Adrian przypomniał średniowieczną legendę, według której pszczoły obficie obsiadły usta Ambrożego, kiedy był niemowlęciem w kołysce. Wskazał, że Ambroży był ogromnie pracowity, co też kojarzy się z pszczołą. - Po jego śmierci kilka osób musiało przejąć jego obowiązki, a i tak było im ciężko. Nie próżnował, nie marnotrawił czasu, nie lenił się. Wszystko było w nim uporządkowane i poddane wyborom, które podjął - mówił abp Galbas. - Warto więc zaprzyjaźnić się ze św. Ambrożym. Dzisiaj zgromadziliśmy się w naszym bujakowskim kościele dookoła jego relikwii. W ten sposób wkroczyliśmy na drogę oddawania czci szczątkom przyjaciół Bożych, która ma swoją długą historię. Owszem, w historii Kościoła bywało i tak, że kult relikwii sprawowany był w sposób absurdalny, głupi i bezbożny, kiedy handlowano relikwiami lub oddawano im cześć absolutną. To było nadużycie - powiedział.
Podkreślił, że relikwie św. Ambrożego są dla nas cenne, ponieważ pozwalają nam już teraz przekroczyć próg świata widzialnego i jakby dotknąć świata niewidzialnego. - Przypominają, że jedność wierzących nie kończy się wraz z ich śmiercią, ale trwa dalej poprzez wzajemną wymianę dóbr duchowych. Ta wymiana dokonuje się przede wszystkim podczas Eucharystii, gdy jednoczymy się w najwyższym stopniu z kultem Kościoła niebieskiego, czcząc pamięć Najświętszej Maryi Panny, św. Józefa, świętych apostołów, męczenników oraz wszystkich świętych. Kościół zachęca nas do tego, aby wzywać świętych i błogosławionych i zwracać się do nich z prośbą o dobra duchowe od Boga. Niech więc sprowadzone do Bujakowa relikwie wspomagają nas we wzywaniu wstawiennictwa św. Ambrożego i w wiernym go naśladowaniu - powiedział.