Biskup pomocniczy archidiecezji lwowskiej głosił niedzielne kazania oraz spotkał się z uchodźcami, którzy schronienie znaleźli w rodzinach z chorzowskiej parafii.
O sytuacji w Ukrainie oraz potrzebach tych, którzy zostali w kraju mówił bp Edward Kawa, który głosił homilie w Chorzowie, w niedzielę 23 października.
– Nikt nie myślał o tym, że w XXI wieku w samym centrum Europy mogą się dziać takie zbrodnie, że będą czołgi, bombardowania. Ale też nikt się nie spodziewał, że Polska stanie w obronie tego narodu. Chociaż wiemy, że historia tych obojga narodów nie jest łatwa, jest wiele momentów, które potrzebują uzdrowienia. A jednak ta wojna bardzo dużo zmieniła w myśleniu wszystkich obywateli Ukrainy. Chcę wam podziękować za to żywe świadectwo – usłyszeli zebrani w kościele św. Józefa chorzowianie.
Bp Edward Kawa zapewnił ich o modlitwie i podziękował za dary, które trafiają z Polski do lwowskiego Caritasu, a stamtąd są transportowane na wschód Ukrainy. W ciągu ośmiu miesięcy było to ponad 870 tirów wypełnionych różnymi produktami. – Wielu potrzebuje wszystkiego, bo wszystko utracili – przyznał bp Kawa.
Przedstawiciel archidiecezji lwowskiej przyznał wprost, że w oczach Ukraińców Zachód jest bezradny, nie potrafi odnaleźć się w sytuacji wojny. – Nawet Kościół na najwyższych szczeblach waha się, którą pozycję zająć. Dlaczego tak się dzieje – pytał. – Najważniejszym powodem jest pycha tego świata. Nie chcę być sędzią, ale nie mogę milczeć wobec tego, co się dzieje. Pycha tego, który tę wojnę rozpoczął, na tyle go oślepiła, że nie jest w stanie dzisiaj zrozumieć, że nic przez to nie zyska. To samo dotyczy świata zachodniego, który jest uwikłany w interesy – mówił bp Edward Kawa. Wskazał, że jedynym, kto staje w obronie, jest Bóg. – Ta sytuacja nauczyła nas ogromnej pokory. Każdy troszczył się o swój dom i w jednym momencie to wszystko straciło na wartości. Teraz liczy się tylko życie i jego ocalenie – mówił.
Przedstawiciele parafii przekazali biskupowi pomocniczemu z archidiecezji lwowskiej dary dla najbardziej potrzebujących. Marta Sudnik-Paluch /Foto GośćBp Edward Kawa wyraził przekonanie, że ofiara Ukrainy nie jest na próżno. – Zmieni myślenie, oblicze tej ziemi – zapewnił. – Pozwala nam się zastanowić, mówię to z perspektywy Ukrainy, czy nie powinniśmy wrócić do Pana Boga. Zacząć do nowa budować na Słowie Bożym i modlitwie. Dzisiaj bardzo wielu ludzi, którzy byli daleko, wraca do Boga. Bo widzą przez te różne bolesne wydarzenia, wyraźnie Jego działanie. Jest wiele świadectw ocalonych. Przed dwoma tygodniami niedaleko od Lwowa, w takiej miejscowości Brzozdowce, pocisk rakietowy spadł 80 metrów od kościoła. W wyniku eksplozji całe uderzenie poszło na świątynię: wypadły okna, uszkodziło dach. Ale to był cud, bo w tej wiosce nikt nie został ranny, nikt nie zginął. Sami mieszkańcy, kiedy ich odwiedziliśmy, mówili: "Kościół nas uratował". Oczywiście chodziło o budynek, ale dla nich to znaczyło też coś więcej – mówił bp E. Kawa.
Więcej o wizycie bp. Edwarda Kawy w Chorzowie w numerze 43. katowickiego dodatku "Gościa Niedzielnego".