Pomnik Orląt i Kadetów Lwowskich odsłonił przy kościele mariackim w Katowicach arcybiskup lwowski Mieczysław Mokrzycki. Potomkowie lwowiaków, którzy osiedli na Śląsku, komentowali, że czekali na to przez 80 lat.
Mówili też, że na śląskich cmentarzach, w Bytomiu, Gliwicach, Zabrzu, Katowicach, Tychach i innych miejscach, leży kilkaset osób, które przeszło sto lat temu broniły Lwowa. – My lwowiacy ciągle boleśnie odczuwaliśmy jednak ten brak, że nie ma na śląskiej ziemi widomego znaku pamięci, gdzie moglibyśmy zawołać: „Cześć i chwała bohaterom, naszym ojcom i dziadom!”. Tym bohaterom, dzięki którym jesteśmy Polakami i dzięki którym jest dzisiaj Polska – mówił na koniec Mszy św. Bogdan Kasprowicz, prezes Instytutu Lwowskiego. – Bohaterom, o których francuski marszałek Foch powiedział: „Kiedy biedziliśmy się nad mapą Europy, szukając, gdzie tu jest Polska, lwowskie dzieci zakrzyknęły wielkim głosem „Polska jest tutaj”. Tak samo jak później śląskie dzieci zakrzyknęły: „Polska jest tutaj” – stwierdził.
Karabin większy od strzelca
Pomnik powstał ze środków Instytutu Pamięci Narodowej oraz Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. Pomysłodawcą i inspiratorem jego budowy jest Andrzej Szteliga, syn Augustyna, leżącego na katowickim cmentarzu przy ul. Sienkiewicza.
– Augustyn Szteliga miał wówczas 13 lat. Chwycił za większy od niego karabin, aby walczyć o swój dom, o lwowskie kościoły, o Polskę. Obok tego grobu znajdziemy kolejny, z napisem „Obrońca Lwowa, świętej pamięci Ludwik Giebułtowicz”. Ten był nie tylko obrońcą Lwowa, ale był powstańcem śląskim, walczył w grupie Wawelberga. Zmarł w Katowicach, jego wnuczka Jadwiga jest dzisiaj wśród nas – mówił Bogdan Kasprowicz.
Wspomniał też o Władysławie Targalskim, który leży na cmentarzu w Bytomiu. – Ten dopiero był bohater. W wieku 15 lat obrońca Lwowa, w wieku 17 lat obrońca Zadwórza, zwanego polskimi Termopilami, gdzie 317 ochotników oddało życie, walcząc z Armią Budionnego. I wreszcie w wieku 18 lat przyjechał tu na Śląsk. Ochotniczo wziął udział w III powstaniu śląskim. To są wszystko nasze lwowskie, kresowe ślady na tej śląskiej ziemi – powiedział.
Na uroczystości byli wspominani także kadeci lwowscy, którzy uciekli ze szkoły i przyłączyli się do III powstania śląskiego. Sześciu z nich zginęło w walkach o Górę Świętej Anny, w tym 16-letni Karol Chodkiewicz, ostatni męski potomek sławnego hetmana, XVII-wiecznego pogromcy Szwedów.
Największa po Bogu wartość
Uroczystość odbyła się w czasie obchodzonego po raz pierwszy w historii Narodowego Dnia Powstań Śląskich. Ks. Andrzej Suchoń, proboszcz katowickiego kościoła Mariackiego, zaprosił obecnych do modlitwy dziękczynnej za powrót Śląska do Polski, oraz do modlitwy za wszystkich kresowian, którzy na tę ziemię przybyli. – Przyczynili się do zyskania przez Śląsk wolności poprzez udział w powstaniach, a później także wnieśli swój wkład w rozwój naszego regionu – podkreślił.
Mszy św. przed poświęceniem pomnika przewodniczył arcybiskup lwowski Mieczysław Mokrzycki. W homilii pytał: – Czy potrafimy być dumni, gdy mówimy: „Moją ojczyzną jest Polska”? Czy czujemy na sobie odpowiedzialność za jej dzisiaj i jutro? Czy potrafimy dla niej poświęcić swoje życie, nie dzieląc jej, lecz jednocząc ją wokół Chrystusa i wybierając Go jako drogę, prawdę i życie, czyli naszą wspólną przyszłość?
Stwierdził też: – Niech nasze dobre czyny wzmocnią nasza ojczyznę i przekażą ją przyszłym pokoleniom jako największą po Bogu wartość, dla której warto żyć i pracować. A gdy przyjdzie potrzeba, to i warto ofiarować swoje życie. Gdy taką ojczyznę zachowamy, to zachowamy dziedzictwo tych, których dzisiaj wspominamy i podziwiamy. Nie tylko przez pamiątkowy pomnik, ale przez czyny naszego życia.