Józefa Bramowska, generał Henri Le Rond, Zenek Martyniuk i Rysiek Riedel spotykają się… w planszówce, by uczyć o powstaniach śląskich.
Wiktoria, Magda i Beata, nim zabrały się za opracowanie zasad „Gry o Górny Śląsk”, razem ze swoim nauczycielem Grzegorzem Kamińskim ruszyły w podróż. Odwiedzili muzea, w których znajdują się eksponaty związane z powstaniami, groby powstańców, obowiązkowym punktem była też wizyta na Górze św. Anny.
– Dowiedziałyśmy się bardzo wiele – mówi Wiktoria. – Powstały pytania na przykład o to, gdzie znajduje się konkretny pomnik albo grób – dodaje Magda. – Później musiałyśmy wszystko narysować – wymienia kolejny etap Beata. – Dla mnie najtrudniejsze było odwzorowanie Góry św. Anny, gdzie było dużo elementów – mówi Magda. – Józefę Bramowską też niełatwo narysować, chociaż robiłam to już czwarty raz, bo w innych konkursach także zajmowałam się jej postacią – dodaje Wiktoria. – Samochód pancerny „Korfanty” sprawił mi sporo problemów. Wszystkie kolory musiały być dobrze dobrane, dlatego cały rysunek zmieniałam trzy razy – zdradza Beata. – Najtrudniej chyba jednak było wyciąć identyczne pola – uśmiecha się Magda.
Krew i trudne pytania
Wspólna praca Wiktorii Walczak i Magdy Borawskiej z klasy Vb oraz Beaty Zielińskiej z klasy Va, realizowana pod kierunkiem Grzegorza Kamińskiego, nauczyciela historii w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 4 w Gliwicach, została doceniona przez katowicki oddział IPN. Drużyna dziewczyn zajęła pierwsze miejsce w konkursie na grę, której tematyka będzie odnosić się do powstań śląskich. Nadesłano 13 prac z całego województwa. Dominowały drużyny ze szkół podstawowych.
– Mieliśmy naprawdę dużo radości w czasie oceniania, ponieważ w każdą grę zagraliśmy – zdradza Ryszard Mozgol, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej IPN w Katowicach. – Było wiele zaskoczeń: począwszy od ekspresji w rysunkach (na niektórych planszach krew lała się szeroko), przez niesamowite umiejętności precyzyjnego odwzorowania broni prezentowane przez chłopców, po garnuszek na kości. Zaskoczyła nas mile dbałość o detale. Mieliśmy też problem, żeby odpowiedzieć na niektóre pytania – uśmiecha się.
Jury brało pod uwagę nie tylko pomysł na grę, ale i poziom trudności zagadek. – Zależało nam, by było to coś służącego jako pomoc naukowa. Pytania nie mogły być w stylu: „Ile było powstań?”, ale i nie za bardzo szczegółowe, dotyczące lokalnej historii – zauważa R. Mozgol.
Rysiek czy Viki?
– Uważam, że zachęcanie dzieci do nauki przez zabawę to dobry pomysł, stąd zaangażowanie w ten konkurs – podkreśla G. Kamiński. – Ta gra nie powstałaby, gdyby nie zaangażowanie rodziców, którzy np. wozili nas do muzeów. Fundamentem była wiedza, jednak dziewczynki nie mogły jej poznać na lekcji historii, bo powstań nie ma w programie dla klasy V. Nie zaczęliśmy od dachu, czyli narysowania gry – uśmiecha się.
Inspirując działania dziewczynek, nauczyciel starał się zwrócić ich uwagę na ważne postaci, m.in. Wojciecha Korfantego, Józefę Bramowską czy Roberta Oszka, ale także na kulturę na Śląsku i pieśni powstańcze. – Możemy zdradzić, że pytamy np. o to, kto śpiewa piękną pieśń „Puść mnie matko do powstania”. Dziewczynki zdecydowały, że oprócz Ryśka Riedla do wyboru będzie Zenek Martyniuk i Viki Gabor – dodaje.
„Gra o Górny Śląsk” została rzetelnie przetestowana przez twórczynie. – Grałyśmy, by sprawdzić, czy w ogóle można ją przejść, przestrzegając zasad. Żeby to było możliwe, nauczyłyśmy się wszystkich odpowiedzi na pamięć – mówi Magda. – Każde pole ma inny kolor, który wskazuje kategorię. Są np. „Alianci na Górnym Śląsku”, „Plebiscyt”, „Pieśni narodowe i patriotyczne”, „Postaci historyczne”. Gracz porusza się pionkiem po planszy o liczbę oczek, którą losuje za pomocą kostek i starego kubka. Aby wystartować, trzeba wyrzucić szóstkę. Stając na polu z danej kategorii, musi odpowiedzieć na pytanie. Jeżeli odpowie źle, cofa się o cztery pola. Dobra odpowiedź pozwala mu zostać na miejscu. Są jeszcze karty dodatkowe, np. można trafić do aresztu, jeżeli nie mamy karty legitymacyjnej, lub zostać zaproszonym na uroczystość – tłumaczą dziewczynki. – Większość reguł powstała w trakcie gry, po prostu zauważałyśmy, że coś może się nie udać. To było trudne – komentuje Beata. – Pytania wymyślałyśmy na podstawie tego, co opowiadał nam pan Kamiński, i tego, co widziałyśmy w muzeach – mówi Wiktoria. – Starałyśmy się pokazać rzeczy, które później każdy będzie mógł sam zobaczyć, odwiedzić np. muzeum, żeby samemu lepiej poznać tę historię – dodaje Beata.
– Mamy ambicje, by zastosować najlepsze pomysły i stworzyć grę, którą można będzie wykorzystać na 45-minutowej lekcji – zdradza R. Mozgol.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się