O tym, dlaczego świadomość, że ktoś się za nich modli, jest ważna dla kleryków, opowiada alumn Mateusz Fojcik.
Marta Sudnik-Paluch: Towarzystwo Przyjaciół Seminarium wraca do spotkań po przerwie spowodowanej pandemią. To wyczekiwany moment?
kleryk Mateusz Fojcik: Jestem na drugim roku seminarium, więc dla mnie to będzie coś zupełnie nowego. Ale wszyscy koledzy, którzy wcześniej brali udział w spotkaniach, zgodnie mówią o ogromnej życzliwości i ładunku pozytywnej energii, który możemy jako klerycy z nich czerpać. Dlatego nie mogę się doczekać, żeby tego doświadczyć.
Wytłumaczmy, czym jest Towarzystwo Przyjaciół Seminarium.
To osoby, które wspierają naszą codzienną formację modlitwą. TPS powstało w listopadzie 2005 roku. Wtedy rektorem Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego był ks. Józef Kupny, obecny metropolita wrocławski, a wicerektorem ks. Andrzej Nowicki, teraz proboszcz parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła. W statucie jest zapis mówiący, że każdy członek towarzystwa powinien codziennie odmówić dowolną modlitwę w intencji alumnów. Sądzę, że nie bez powodu nazwa zawiera słowo „przyjaciel”. To znak relacji modlitewnej, która tworzy się pomiędzy nami, klerykami, a członkami TPS. My omadlamy ich, a oni nas. W czasie pandemii w 2020 roku w liście odwołującym czerwcowy dzień skupienia poprzedni odpowiedzialny, Łukasz Tomczyk, napisał o „moście modlitewnym”, który nas łączy. Bo rzeczywiście – nawet kiedy nie mogliśmy się spotykać z powodu restrykcji covidowych, modlitwa skracała dystans pomiędzy nami.
Ta świadomość, że ktoś codziennie o Was pamięta w modlitwie, jest ważna?
Bardzo! Szczególnie w dzisiejszych czasach, biorąc pod uwagę atmosferę, jaka panuje wokół Kościoła. Członkowie TPS to dla nas źródło ogromnej życzliwości i wsparcia. Ta myśl, że ktoś o nas pamięta i omadla nasze powołanie, dodaje otuchy w trudnych chwilach, pomaga przetrwać momenty zwątpienia. To nie tak, że nie dotykają nas gorsze dni, ale gdy przychodzą, wiemy, że jest ktoś, kto nam w formacji towarzyszy, daje nam bezinteresowne wsparcie. Poza tym spotkania TPS pozwalają nam doświadczyć relacji z ludźmi, z którymi będziemy później pracować. To między innymi dla nich się formujemy. Dobrze wiedzieć, że są osoby, które czekają na nowych kapłanów i cieszą się z nich.