W uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego arcybiskup koadiutor wygłosił homilię i przewodniczył Mszy św. w kościele św. Mikołaja w Mikołowie-Borowej Wsi.
Przywołał Marią Magdalenę i biegnących do pustego grobu uczniów - Piotra i Jana. Zwrócił uwagę, że kobieta nie przychodzi do uczniów z dobrą nowiną, czego wyraz daje w słowach: "Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie go położono". - Gdy za chwilę przy grobie Maria zobaczy tajemniczego mężczyznę, najpierw pomyśli, że to ogrodnik i powie mu: "Jeśli to ty zabrałeś ciało Jezusa, powiedz, gdzie je położyłeś" - mówił abp Galbas.
Arcybiskup Galbas zwrócił uwagę na pokorę uczniów biegnących do grobu. - Pierwszy biegnie Jan. Nie tylko dlatego, że jest młodszy, ale przede wszystkim dlatego, że znał drogę. On jedyny z nich dwóch był przecież przy śmierci Jezusa. On jeden z nich dwóch wie, gdzie Go położono. Ale gdy przybiega, czeka na Piotra. Jest w tym szacunek i posłuszeństwo. Bo w końcu to nie Janowi, ale Piotrowi Jezus powiedział: "Ty jesteś Skała, na której zbuduję swój Kościół". Więc Jan czeka, a potem pozwala Piotrowi, by ten wszedł pierwszy. By był przed nim - tłumaczył abp Galbas. - Bardzo się tego musimy dzisiaj uczyć. W Kościele i poza nim. Pokory, która każe nam uznać, że wielkość i bycie pierwszym to nie jest to samo, a życie to nie jest Formuła 1, w której chodzi o to, by innych zawsze i we wszystkim wyprzedzić - dodał.
Zastanawiał się, co takiego ujrzał Jan, "czego nie ujrzał Piotr, a jeśli ujrzeli to samo, to dlaczego Jan uwierzył, a Piotr jeszcze nie". - Nikt nie był bezpośrednim świadkiem zmartwychwstania Chrystusa. Oni byli pierwszymi świadkami pustego grobu. Czemu Jan opisał to tak lakonicznie? Mękę Chrystusa w takich szczegółach, ostatnią wieczerzę w takich szczegółach, a tu tylko jedno zdanie: "Ujrzał i uwierzył". Dlaczego? O to wszystko zapytam Jana, gdy - mam nadzieję - się spotkamy - powiedział arcybiskup koadiutor.
Nawiązał do fragmentu Listu św. Pawła do Kolosan: "Szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus". - Zawsze to zdanie jest dla mnie wielkanocnym zadaniem i programem: szukać tam, gdzie jest Chrystus; w Nim i w tym, co Jego, szukać motywacji, sił, natchnień... Nie dać się "zaziemić", nie pozwolić, by całkowicie wypełniła mnie ziemia i to, co ziemskie - tłumaczył.
W tym kontekście skomentował gest wspólnego niesienia krzyża przez Rosjankę i Ukrainkę podczas Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum, będący dla wielu powodem oburzenia. - Papież Franciszek nie zaproponował tu symetryzmu, tylko chrześcijaństwo. Nie powiedział: "Rosja i Ukraina są jednakowo winne i odpowiedzialne za tę wojnę", nie prosił, aby krzyż nieśli razem prezydent Putin i prezydent Zełeński, nie mówił: "Przebaczcie sobie". To byłoby za szybkie i niesprawiedliwe! - mówił.
Arcybiskup Galbas zaznaczył, że Ukrainka i Rosjanka dały jasne przesłanie: "Razem uchwyćmy się krzyża, dziś już krzyża z czerwoną stułą, uchwyćmy się ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana. Szukajmy tego, co w górze. Kiedyś, być może, naszym narodom uda się pojednać i przebaczyć, ale dziś my dwie możemy zrobić tyle: nieść krzyż Chrystusa i pozwolić, aby On niósł nas. W ten sposób możemy się uczciwie modlić: »Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom«. Robiąc tyle, na ile dziś nas stać. A stać nas na kilka kroków modlitwy, w czasie której wspólnie niesiemy krzyż". To jest chrześcijaństwo, a nie symetryzm - mówił abp Galbas.
Zachęcił, by "szukając tego, co w górze", pomyśleć także o trudnych relacjach międzyludzkich. - Na tak wiele sposobów można przecież utruć komuś życie, zmarnować życie, a nawet je zniszczyć. Złośliwości, świństwa, łajdactwa i draństwa tyle mają imion. Łączy je to, że są bardzo "cierpierniodajne" - podkreślił, dodając, że Chrystus nie tylko przynosi pokój, ale sam jest pokojem.
Za św. Augustynem radził, jak dobrze przeżyć święta: "obmyślając uczynki uprzejmości i grzeczności na po świętach". - Święta to nie wyskok do klubu z mocną muzyką i mocnym alkoholem po to, żeby zapomnieć o "dniach szarych", ale to czas na przemyślenie, jak tym, co są obok nas, poprzez "uczynki uprzejmości i grzeczności", zamieniać dni szare na dni bardziej kolorowe - zaznaczył, życząc "pracowitych świąt".