Reklama

    Nowy numer 11/2023 Archiwum

Na śniegu tyle krwi

Mieszkająca od 37 lat w Niemczech Renata Gnida na urlopie w Świnoujściu kupowała znaczek pocztowy. Zobaczyła na nim zdjęcia dziewięciu górników poległych na „Wujku”. – Dlaczego pani płacze? – zdziwiła się dziewczyna z pocztowego okienka. Renata odpowiedziała: – Bo na tym znaczku jest mój mąż.

Renata Gnida, wdowa po zastrzelonym przez zomowców na kopalni Wujek Joachimie Gnidzie przyjechała z Niemiec na obchody 40. rocznicy strajku i obrony tej „gruby”. 16 grudnia 2021 r. uczestniczyła we Mszy Świętej oraz w otwarciu przejmującej wystawy w nowej siedzibie Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności. Podzieliła się z nami swoją wstrząsającą historią.

Sprzedawczyni płacze

Mówiła między innymi o tym, jak przed dwoma laty wysyłała ze Świnoujścia kartkę do bliskich. Gdy płakała przy pocztowym okienku, zaskoczona, że zobaczyła na znaczku pocztowym swojego męża, sprzedawczyni zapytała, o co chodzi. Renata wskazała na znaczku zdjęcie Joachima. Wyjaśniła, że zginął na Wujku od postrzału w głowę. – Ta sprzedawczyni, młoda dziewczyna, też się wtedy rozpłakała. Pytała: „To ile pani miała wtedy lat?”. Ja na to: „23 lata, a córka miała 2 lata. Miałam 19 lat, jak wyszłam za mąż. Bardzo kochałam męża i kocham go do dzisiaj, mam go w moim sercu”.

Renata wspomina, że dzień przed śmiercią, czyli 15 grudnia 1981 roku, jej mąż Joachim wyrwał się na chwilę ze strajku, żeby przywieźć jej wypłatę. – Nie było przecież tak jak dzisiaj, że wypłata idzie przez komputer. Dał mi te pieniądze i powiedział: „Renata, szesnastego muszę już na kopalnię wrócić, bo byłbym zdrajcą. Spakuj mi jakieś jedzonko”. Córka jeszcze spała. Wycałował ją i pojechał autobusem z naszej Halemby do Katowic, na kopalnię – mówi. –  17  grudnia razem z kuzynką pojechałyśmy też na Wujka. Wychodzimy z autobusu, a tu na śniegu tyle krwi! Pytałyśmy ludzi, co tu się stało, ale byli tak wystraszeni, że nikt nie odpowiedział – wspomina.

Okazało się, że Joachim był na pierwszym miejscu listy rannych. Pojechała do niego do szpitala w Ochojcu, mając nadzieję, że zastanie go siedzącego na łóżku. Niestety, mąż był nieprzytomny. Głaskała go po dłoni, mówiła, że jest przy nim. Ma wrażenie, że ją słyszał. – Zmarł 2 stycznia. 5 stycznia miał skończyć 29 lat. Tego nie można zapomnieć – mówi.

Renata wyjechała z dzieckiem do Niemiec w 1984 roku. Miała wtedy 26 lat; córka była pięciolatką. Podjęła tę decyzję nie tylko dlatego, że w kraju trudno było wtedy coś kupić, a w sklepach były puste haki. W Polsce czuła się zagrożona. Esbecja wciąż miała ją na oku, wypytywała o nią sąsiadów. – Nawet po wyjeździe do Niemiec dostawałam pisma z informacją, że zostanę ukarana. Do dzisiaj nie wiem, za co. Za to, że Joachim został zabity na kopalni? Przecież on nie był przestępcą! Tak się bałam, że mnie tutaj zamkną, że po raz pierwszy odwiedziłam bliskich w Polsce dopiero po dziesięciu latach, w 1994 roku – wspomina.

Mieszka niedaleko Essen. Nie wyszła powtórnie za mąż. Jej córka jest przedszkolanką i ma szczęśliwą rodzinę: męża i dwoje dzieci. Wszyscy oni zapewne przyjadą w czasie najbliższego urlopu zobaczyć, jak na wystawie w Śląskim Centrum Wolności i Solidarności został upamiętniony ich ojciec i dziadek. Czołg na wystawie Ta wystawa o obrońcach kopalni Wujek i – szerzej – polskiej wolności, mieści się w nowej siedzibie Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności, w dawnym kopalnianym magazynie odzieżowym. To z rampy właśnie tego budynku pluton specjalny ZOMO oddał śmiertelne strzały do górników.

Duże wrażenie robi na wystawie prawdziwy czołg T-55, taki sam jak te, które 16 grudnia 1981 roku zostały wykorzystane w szturmie na broniących polskiej wolności górników. Jeden z czołgów wybił w murze kopalni dziurę, przez którą wkroczyły na teren zakładu oddziały ZOMO.

Zomowcy sprawdzali się doskonale w pałowaniu bezbronnej młodzieży, ale przed świetnie zorganizowanymi i potrafiącymi działać zespołowo śląskimi mężczyznami uciekali. Niestety, junta generała Jaruzelskiego była gotowa do rozlania polskiej krwi. Milicyjny pluton specjalny otworzył ogień z ostrej amunicji, zabijając dziewięciu górników i raniąc kilkudziesięciu.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy