W pierwsze liturgiczne wspomnienie nowego błogosławionego biskup pomocniczy archidiecezji katowickiej przewodniczył Mszy św. w kościele pw. św. Marii Magdaleny w Chorzowie. To rodzinna parafia śląskiego kapłana i męczennika.
W homilii bp Szkudło przywołał myśl o. Zdzisława Kijasa, długoletniego pracownika Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, zdaniem którego "beatyfikacja czy kanonizacja to nie wynoszenie świętych na ołtarze, ale ściąganie ich na ziemię". - Chcemy Bogu podziękować za ten dar nieba, za błogosławionego, który chce być dla nas, tu i teraz, przykładem życia, orędownikiem przed Bogiem - mówił.
Podkreślił, że bł. Jan Macha był człowiekiem, który budował swoje życie i kapłaństwo na Bogu. - Nie tylko słuchał, co Bóg do niego mówi, ale to słowo wypełniał, tym słowem żył - powiedział. Przypomniał, że priorytetem błogosławionego było "prowadzenie opieki społecznej w trudnych i niebezpiecznych warunkach okupacji". - Dawał przykład angażowania się, niezależnie od zewnętrznych warunków, w pomoc biednym i potrzebującym - tłumaczył.
Bp Szkudło nawiązał także do kazania ks. Machy z 31 sierpnia 1940 roku, które zostało wybrane jako drugie czytanie w brewiarzowej godzinie czytań: "Nasze chrześcijaństwo zbyt często i za bardzo staje się bezmyślnym przyzwyczajeniem. (…) Brakuje mu wnętrza, głębi i ciepła. Chrześcijaństwo z przyzwyczajenia nie dojrzało także do ciężkich prób". - Jakże aktualne i prawdziwe pozostają te słowa także dzisiaj - ocenił.
Zachęcił wiernych do budowania codzienności na Chrystusie. - Tylko wiara i miłość pozwalają w każdej osobie dostrzec niezbywalną godność i oddać się na służbę bliźniemu, aż do złożenia ofiary z życia. W podzielonym społeczeństwie, gdzie indywidualizm i egoizm wydają się coraz bardziej umacniać z powodu braku szczerych i autentycznych relacji, nasz błogosławiony przypomina, że liczy się miłość - zakończył bp Marek.