W katedrze Chrystusa Króla prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych ogłosił błogosławionym ks. Jana Franciszka Machę. Zachęcił Kościół katowicki do naśladowania śląskiego kapłana i męczennika oraz troski o autentyczny rozwój jego kultu.
3. Błogosławiony Jan Franciszek Macha sprawował posługę przez niecałe trzy lata (1939-1942). W tym krótkim czasie Chrystus uznał go za godnego siebie (por. Mdr 3,5). Błogosławiony napisał do swoich rodziców na kilka dni przed śmiercią: «Mój kochany Zbawca jest moim jedynym Pocieszycielem i moim Życiem». Umocniony tym przekonaniem, jako młody ksiądz stał się ofiarą: był prześladowany, bity, maltretowany. W tym rozciągniętym w czasie cierpieniu kontynuował swoją bezkompromisową chęć naśladowania Mistrza, pogodnie przyjmując własne skazanie. Nosił śmierć Jezusa w swoim ciele – by użyć wyrażenia św. Pawła, które dziś słyszeliśmy – i był wierny aż do końca. Był prześladowany, ale nigdy nie czuł się opuszczony. Umarł, aby wydać owoc, aby życie Jezusa objawiło się w Jego śmiertelnym ciele (por. 2 Kor 4,18-12). Na krótko przed wykonaniem kary śmierci napisał: «Za 4 godziny wyrok będzie wykonany. Kiedy więc ten list będziecie czytać, mnie nie będzie już między żyjącymi! Zostańcie z Bogiem! Przebaczcie mi wszystko! (…) Żyłem krótko, lecz uważam, że cel swój osiągnąłem. Nie rozpaczajcie! Wszystko będzie dobrze. Bez jednego drzewa las lasem zostanie». W tych swoich słowach zostawia nam najważniejszą lekcję. Składa świadectwo, że każdy na tej ziemi został stworzony do wypełnienia swojej misji. Określa dobro jako coś większego niż interes jednostki: dążenie do szczęścia jest o tyle autentyczne, o ile przyczynia się do obrony sprawiedliwości, w służbie dobru wspólnemu, dzieleniu się, przyjmowaniu, szacunku, trosce o potrzeby innych. Na koniec zachęca nas do pozostania z Panem, do szukania Go w modlitwie i dialogu wewnętrznym i do uwielbiania Go świętym życiem. Przez ten obraz lasu, z którego usunięto jedno z drzew, jeszcze lepiej rozumiemy Ewangelię: ziarno, które wpadło w ziemię, obumarło, ale może, a nawet musi, nadal przynosić w nas obfite owoce. Jan Franciszek Macha, nowy Błogosławiony, niczym drzewo ścięte w młodym wieku, położył podwaliny pod budowę stabilnego domu dla przyszłych pokoleń, którym przekazuje, życiem przypieczętowanym własną krwią, jasne przesłanie: «Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich» (J 15,13).
4. Drodzy bracia i siostry! Wam, lokalnemu, górnośląskiemu Kościołowi, ten Wasz młody kapłan zostaje dziś niejako zwrócony: otrzymujecie go jako Błogosławionego, patrona i orędownika przed Panem.
Wstawiennictwu nowego Błogosławionego nie możemy nie zawierzyć szczególnie modlitwy za seminarzystów i księży, zwłaszcza tych najmłodszych. Ojciec Święty Franciszek powiedział: «Być księdzem to grać o własne życie dla Pana i dla braci, nosząc we własnym ciele radości i lęki ludu, poświęcając czas i słuchając, by leczyć rany drugich i ofiarować wszystkim czułość Ojca» (Do uczestników zgromadzenia plenarnego Kongregacji ds. Duchowieństwa, 1 czerwca 2017). Niech przykład i przyjaźń Błogosławionego Machy zaowocują darem świętych powołań do służby temu dobremu i wytrwałemu ludowi.
Módlcie się też do błogosławionego Jana Franciszka Machy we wszystkich potrzebach rodzin i społeczeństwa. Nie omieszkajcie wzywać go dla waszego Kościoła, aby zawsze był zjednoczony ze swoim biskupem w krzewieniu miłości, eliminowaniu podziałów i zwalczaniu niesprawiedliwości. Kult nowego Błogosławionego wyraża się na tej śląskiej ziemi nie tylko poprzez pomniki i kamienne tablice, ale poprzez konkretne dzieła miłosiernej miłości, zwłaszcza w zdegradowanych osiedlach poprzemysłowych, przez wyjście naprzeciw tym, których godność ludzka jest dzisiaj raniona. Przyjmijcie zaproszenie tego kapłana, wyniesionego dzisiaj do chwały ołtarzy, do otwarcia nowych przestrzeni spotkania z młodymi i zaangażowania ich w służbę Ewangelii w różnych stanach życia chrześcijańskiego.
Ciąg dalszy na następnej stronie: