Budynek Centrum Rodziny św. Józefa już stoi i czeka na wykończenie. Jego budowa to kolejny niezwykły pomysł sióstr Maryi Niepokalanej z Katowic i założonego przez nie Stowarzyszenia „PoMOC”.
Siostry Maryi Niepokalanej, zwane mariankami, robią w Katowicach rzeczy, których ludzie żyjący z dala od Kościoła nie spodziewaliby się po zakonnicach. Te kobiety w habitach wyciągają na życiową prostą osoby, które były ofiarami przemocy czy handlu ludźmi.
Przez ich dom przewinęli się ostatnio na przykład przybysze z Ukrainy i Białorusi, którym polski rolnik za dobę pracy płacił... 4 złote. Siostry pomagają też zacząć normalne życie kobietom, które zaplątały się w proceder prostytucji. Prowadzą ośrodek dla takich pokiereszowanych przez życie osób.
Z dwiema siostrami mieszkają tam głównie kobiety z dziećmi. Po kilku miesiącach spędzonych tutaj znajdują pracę i mieszkanie. Zwykle jednak nadal traktują te zakonnice jak rodzinę.
Dziecko pozna babcię
Wiele osób w ośrodku korzysta z zaproszenia sióstr do wspólnej modlitwy w kaplicy. Nieraz nigdy wcześniej nie słyszały tak szczerej, pięknej modlitwy i tak dynamicznego akompaniamentu na gitarze. Sporo osób tu się nawraca i nawiązuje relację z Panem Bogiem.
Gdy ci ludzie zmieniają swoje życie, są często wykluczani ze swoich dawnych środowisk. Ich rodziną stają się więc siostry i cała zebrana już wokół nich społeczność kobiet. Siostry organizują dla nich spotkania i warsztaty, zapraszają też kobiety i mężczyzn na wspólne imprezy. – Rodzice widzą, że na tych imprezach można bez alkoholu świetnie się bawić, poznając swoje dzieci – wyjaśnia s. Anna Bałchan.
Siostry mają pomysł, w jaki sposób pomagać potrzebującym jeszcze lepiej. Dlatego budują Centrum Rodziny św. Józefa. Gmach już stoi w katowickiej dzielnicy Bogucice. Powstaną w nim żłobek i przedszkole, przestrzeń warsztatowa, gabinety terapeutyczne oraz kawiarenka.
Siostry zbierają teraz pieniądze na wykonanie instalacji elektrycznej. Potrzebnych na to jest 700 tys. zł.
W żłobku i przedszkolu będą pomagali seniorzy. – To dla nas ważne, bo – po pierwsze – nie wszystkie dzieci mają kontakt z dziadkami. Oni albo mieszkają daleko, albo są to ludzie pracujący. I – po drugie – w Katowicach jest wielu dziadków, którzy mają swoje wnuki za granicą. Oni często mają w sobie dużą tęsknotę za kontaktem z młodym pokoleniem. Poznanie ich ze sobą to jest obopólna korzyść! – wyjaśnia s. Anna.
Seniorzy będą mogli pomagać w przedszkolu i żłobku, np. czytając dzieciom bajki. Siostry liczą, że rozmowy dzieci z seniorami będą dla obu stron inspirujące. – Dziecka nie obchodzi, że cię strzyka w krzyżu. Ono najlepiej rozwija się w kontakcie z drugim człowiekiem, a babcie i dziadkowie są w tym rewelacyjni – tłumaczy s. Anna.
Zastrzega, że seniorzy będą pomagali w opiece nad dziećmi na miarę swoich sił. Uspokaja: – Wiadomo, że nie będą siedzieć w tym przedszkolu po 8 godzin! A żłobek i przedszkole będą dla wszystkich, dla których rozwój umiejętności budowania relacji i więzi jest ważny.
Jak rozmawiać z wnukiem?
W Centrum Rodziny św. Józefa będzie też można spotkać się ze specjalistami, którzy mogą wspierać wszystkich chętnych w rozwijaniu ich umiejętności dobrego dialogu. Siostry tłumaczą, że nieraz nie potrafimy dogadać się z małżonkiem czy z własnymi dziećmi, bo wynieśliśmy z własnych domów pewne zranienia albo złe wzorce. Z tego powodu robimy błędy w kontaktach z naszymi bliskimi. Wiele z tych błędów można wyeliminować. Temu właśnie mają służyć spotkania i warsztaty, które będą w przyszłości organizowane w tym centrum.
– Jednym z przykładów są problemy seniorów, którzy nie potrafią porozumieć się ze swoimi wnukami. Dziadkowie mówią czasem o wnukach wychowanych na internecie: „Oni mówią dziwnym językiem, którego my nie rozumiemy. Nie nadążamy. Siostro, jak mamy rozmawiać ze swoimi wnukami?”. W centrum będzie okazja, żeby o tym pogadać – mówi s. Anna.
– Myślę jednak, że w tym przypadku nie będzie trzeba wcale bardzo się zmieniać. Świat dziadków niesie niesamowite bogactwo i dzieci też mogą odkryć, jak wspaniale jest z nimi rozmawiać – dodaje. – Jedna pani mówiła: „Siostro, mnie się wydaje, że jak się spotykam z tym moim wnukiem, to przez cały czas gadam, nadaję, jestem taka ględząca i moralizująca. Ja się głupio z tym czuję. Jak tego nie robić, a jednak przekazać wnukom pewne wartości?”. To takie życiowe sprawy, które będziemy mogli przegadywać w centrum. Od ludzi, z którymi rozmawiamy, wiem, że zapotrzebowanie na takie spotkania jest ogromne – uważa s. Anna.
Dołącz do społeczności i wesprzyj budowę – więcej na stronie: budujemycosdobrego.pl.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się