Ks. Jan Macha – śląski kandydat na ołtarze – był znakomitym kaznodzieją. Starał się używać prostych i zrozumiałych dla wiernych porównań, sięgał po przykłady bliskie ich życiu. Przypominamy fragmenty zachowanych homilii związanych z okresem Bożego Narodzenia.
Kazanie wygłoszone 25 grudnia 1940
Dzisiaj życzyłbym sobie od Dzieciątka [dostać] telewizor, ale taki, który mógłby dotrzeć do wszystkich domów i serc, i samolot, który leciałby ponad wszystkimi krańcami ziemi na wielki pokaz bożonarodzeniowy… Co za urodziny na tej wielkiej ziemi! Który cesarz albo król mógłby się czymś takim poszczycić? Już 1940 lat. Aż do skończenia świata. (…)
Dlatego mamy się wszyscy cieszyć. Także ty, który obchodzisz biedne Święta Bożego Narodzenia, biedniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Dzieciątko z Betlejem samo jest biedne, biedniejsze od najbiedniejszego dziecka. Przybywa, aby cię pocieszyć, wzbogacić wewnętrznie. Woła do ciebie: „Błogosławieni ubodzy w duchu”! Radość powinieneś odczuwać także ty, smucący się z powodu pustego miejsca przy choince, które w ubiegłym roku było jeszcze zajęte. Światła choinki odbijały się w oczach pełnych łez, kiedy myślałeś o tej drogiej brakującej ci teraz duszy. Ale Dziecię Boże przyjdzie przecież z Bożego domu. Swoim paluszkiem wskazuje ku górze, gdzie
ponownie się zobaczycie.
Także ty, siwy starcze, którego święta Bożego Narodzenia stają się coraz bardziej samotne, który myślisz o pożegnaniu się z tym światem i przygotowujesz się do wielkiej podróży… Popatrz, światełka na choince przypominają światło wieczne, gwiazdy, wieczne gwiazdy. Jeśli już Betlejem tej ziemi było tak piękne, to jak wspaniałe będzie dopiero Betlejem wieczne...
Kazanie dla dzieci, wygłoszone 19 stycznia 1941
W dzisiejszej Ewangelii znajdujemy naszego drogiego Zbawiciela na weselu w wiosce Kana. Tak, temu dziwili się także Jego uczniowie. (…) My, uczniowie Chrystusa, wszyscy jesteśmy tacy – nie musimy spuszczać nosa na kwintę ani siedzieć ze spuszczoną głową. Nie powinniśmy psuć zabawy. Nie musimy ciągle ciężko pracować. Drogi Bóg tak stworzył nas, ludzi, że potrzebujemy urozmaicenia i zabawy. Monotonia nieprzerwanego dnia pracy byłaby paraliżująca i przygnębiająca dla ducha i ciała. I dlatego Zbawiciel mówi swoim przykładem nie tylko do swoich uczniów, lecz również do nas: „Radujcie się”.
Kazanie wygłoszone 12 stycznia 1941
Dzisiaj, w dniu święta Świętej Rodziny, temat mojego kazania brzmi: Chrystus jest królem życia rodzinnego. Tylko Chrystus jest zdolny uzdrowić rozpadające się życie rodzinne. (…)
Wypędzono Chrystusa z rodziny. To jest błąd. Błędem jest to, że współczesne małżeństwa są zawierane bez Chrystusa. I nie myślę teraz o żyjących w małżeństwach cywilnych ani o rozwiedzionych, ponieważ trudno mi pojąć, jak chrześcijanin może się zdobyć na odwagę wejścia na drogę życia rodzinnego bez przebłagania i przyjęcia sakramentalnej łaski Chrystusa, tzn. bez małżeństwa kościelnego. Stare przysłowie mówi: „Wybierasz się w podróż, pomódl się raz; wypływasz w morze, pomódl się dwa razy; zamierzasz zawrzeć związek małżeński, to pomódl się sto razy”.
Jednakże, drodzy bracia i siostry, małżeństwo bez Chrystusa zawierają nie tylko ci, którzy nie wybiorą sobie do tego błogosławieństwa Kościoła. O nie! Może się nawet odbyć wspaniały, pełen przepychu ślub kościelny, może zabrzmieć na organach marsz weselny z „Lohengrin”, a mimo tego małżeństwo jest zawarte bez Chrystusa. Wiecie, kto zawiera małżeństwo bez Chrystusa?
Każdy, kto nie myśli o małżeństwie po chrześcijańsku. (…) Czego brakuje dzisiejszemu życiu rodzinnemu? Nie sądźcie, że zanikają same tylko zewnętrzne świadectwa życia religijnego w życiu rodzinnym. Zniknął krzyż na ścianie, woda święcona, wspólna modlitwa. Na miejscu krzyża (bo nie był już modny) przybito nad drzwiami podkowę. Zamiast wspólnej modlitwy członkowie rodziny udają się na spoczynek, słuchając muzyki jazzowej z radia.
Kazanie na Niedzielę po Objawieniu Pańskim (niedatowane)
Powinniśmy odbudowywać świętość rodziny. Dom z Nazaretu jest wzorem dla wszystkich czasów. (…) Rodzina jest zalążkiem, z którego bierze swój początek cały naród i ludzkość. Zapytajcie siebie: co ja mogę i co muszę uczynić, aby moja rodzina [wędrowała] po jaśniejących śladach Świętej Rodziny, znajdując w ten sposób ową miarę szczęścia i radości, którą można odnaleźć w naszej ponurej ziemskiej teraźniejszości. Choćby na świecie panowało duże zamieszanie i niezadowolenie, pomyślcie o powiedzeniu: „Mój dom jest moją twierdzą”. Przynajmniej tutaj powinien panować pokój i radość.
Z listów do rodziny z więzienia 1941/1942
Życzę Wam radosnych świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku. Niech Dzieciątko Boże nam błogosławi, a ludziom przyniesie upragniony pokój. (…)
Jesteście na pewno ciekawi, jak przeżyłem święta Bożego Narodzenia. Byłem u Was w domu, byłem na Pasterce, ja tam współuczestniczyłem, ale tylko w myślach. Śpiewałem pieśni na Boże Narodzenie, które kocham. W święta dostaliśmy podwójną porcję. Na kolanach powitałem Nowy Rok.