Roraty w wielu domach to adwentowy „must have”. Coraz liczniejsze jest grono rodzin, które decydują się na nową odsłonę kalendarzy adwentowych.
Pierwszy tydzień Adwentu właściwie już za nami. Jednak brak samodzielnie wykonanego kalendarza można jeszcze nadrobić. Dlaczego warto? – W tym roku, z powodu pandemii, wszystko jest inaczej. Dlatego staramy się szukać tych stałych elementów. W naszej rodzinie to były Roraty, zapalane kolejne świeczki na wieńcu adwentowym i kalendarze zrobione przeze mnie – mówi Beata Duluan, żona Michała, mama 9-letniej Hani, 6-letniego Maćka, 1,5-rocznej Ali oraz Ani w niebie.
W czasie pandemicznych ograniczeń z pomocą przychodzi platforma HolyWeek (pisaliśmy o niej w poprzednim numerze i zapraszamy na stronę holyweek.pl) – można za jej pośrednictwem m.in. uczestniczyć w Roratach. Tam znajduje się podpowiedź, jak wykonać własny kalendarz adwentowy. – Pierwsza rzecz, jaka jest ważna dla mnie jako rodzica: znam swoje dzieci, ich serca, i wiem, co powinny rozwijać, z czym mają trudności. Dlatego staram się tak dobierać zadania, żeby pomóc im w pracy nad sobą – mówi Beata Duluan. W kalendarzach, które przygotowuje, każdy dzień to jedno zadanie i jedna intencja, w której trzeba się pomodlić. – Po kilku latach doświadczeń wiem, że warto łączyć zadania z planami, jakie ma rodzina. Na przykład, kiedy wiem, że pójdziemy do dziadków dekorować pierniki, wpisuję na ten dzień zadania z nimi związane. Poza tym to np. wykonanie małych upominków dla bliskich czy kartek świątecznych. To sprawia, że dzieci bardziej angażują się w przygotowania, ale także zyskują nowe, pozytywne doświadczenia z bezinteresownie niesionego dobra – mówi. Najmłodsi uczą się również tego, że warto powierzać innych w modlitwie: kapłanów, chorych czy siebie nawzajem.
W kalendarzu oprócz zadań mogą być również drobne upominki. – To zależy od tego, jak chcemy się przygotowywać. Sama wykorzystuję czekoladki, ale nie tylko. Bywa, że za dobrze wykonane zadanie dostają drobiazgi, które sami muszą znaleźć – uśmiecha się Beata.
Przygotowanie to także korzyść dla rodzica. – Przyznaję, że robię kalendarz na ostatnią chwilę, z reguły w nocy z soboty na niedzielę przed rozpoczęciem Adwentu. To chwila refleksji dla mnie, żeby cała rodzina na tym skorzystała. I kiedy rano widzę radość dzieci, wiem, że warto. One doceniają, że mama o nich myśli, że zrobiła to dla nich – przekonuje.