Zawodnicy ścigali się dziś na ulicach Chorzowa, Katowic i Siemianowic Śląskich. Na mecie pod katowickim Spodkiem doszło do kraksy, w której mocno ucierpiał Holender Fabio Jakobsen.
Finisz pierwszego etapu 77. Tour de Pologne zlokalizowany był w okolicach Spodka. Pierwszy linię mety minął inny Holender Dylan Groenewegen (Jumbo-Visma), ale tuż przed "kreską" zepchnął na barierki swojego rodaka. Jakobsen z ogromnym impetem wpadł na płotki i wyłamał je, uderzając w sędziego pomiaru czasu.
Środową rywalizację kolarze rozpoczęli w Chorzowie. W trasę wystartowali ze Stadionu Śląskiego, do pokonania mając 196 km. Z Chorzowa udali się do Piekar Śląskich, a następnie wjechali na Jurę Krakowsko-Częstochowską. Na trasie mogli zdobyć premie lotne w Piekarach Śl., Ogrodzieńcu, Sosnowcu i Siemianowicach Śląskich. Natomiast na trasie w Katowicach, składającej się z trzech 16-kilometrowych pętli, do zdobycia były dwie premie górskie.
Mimo zaciętej rywalizacji, nikt nie spodziewał się aż tak dramatycznego finału w Katowicach. Zawodnik, który pierwszy minął linię mety, finiszując zepchnął na barierki Fabio Jakobsena (Deceuninck-Quick Step). Jak przekazali przedstawiciele organizatora TdP, stan Holendra jest poważny, znajduje się w śpiączce farmakologicznej.
Wszystko wskazuje na to, że sprawca wypadku - Groenewegen - zostanie zdyskwalifikowany, ale sędziowie nie podjęli jeszcze decyzji.