– Mama!!! Tu Dziunek!!! Wszystko w porządku!!! – wrzeszczał zza krat ile sił w płucach 15-letni Włodzimierz Czechowski.
Dzięki temu mama po 1,5 miesiąca niepewności dowiedziała się, że jej syn żyje i siedzi na UB w Katowicach. Kraty, zza których krzyczał Włodek, wciąż istnieją. Tysiące ludzi mijają codziennie w Katowicach budynek przychodni przy ulicy Powstańców 31. Mało kto jednak wie, jak wstrząsające historie wiążą się z tym miejscem. Czasem tylko ktoś rzuci okiem na wiszącą na murze tablicę z napisem: „Spójrzcie – oto mury przesiąknięte zbrodnią!”. W czasie wojny w tym miejscu siedzibę miało gestapo, a po wojnie – Urząd Bezpieczeństwa.
Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.