Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

Zmierzaj wyżej

Damian wszedł na słup trakcyjny. Dziś nawet nie wie, dlaczego. Wie za to, że uratowała go modlitwa.

Młodzi, którzy przystąpili do sakramentu bierzmowania w ubiegłym roku szkolnym spotkali się w Katowicach, by wspólnie świętować. Rozpoczęli od przypomnienia sobie, kim był św. Stanisław i jak mocno walczył o swoje powołanie z przeciwną jego pomysłowi rodziną.

– To pokazuje, że nie powinniśmy się bać wyzwań. Jak nas coś kosztuje i musimy w to włożyć wysiłek, to bardzo dobrze – przekonywał ks. Robert Kaczmarek, jeden z animatorów Święta. Był także czas na wyruszenie na „pielgrzymkę” – młodzi stawali u źródła swojej wiary, czyli przy chrzcielnicy. Przejmująco brzmiał wtedy dialog każdego z nich z kapłanem, który pytał, czy chce, aby Duch Święty prowadził go w życiu. Otrzymując pamiątkową świecę, każdy z bierzmowanych usłyszał: „Idź więc naprzód. Zmierzaj wyżej. Strzeż płomienia wiary!”. Świadectwem podzielił się Damian z Gierałtowic. – 6 lipca zdarzył mi się wypadek i gdyby nie modlitwa i Duch Święty, mogłoby mnie tu nie być. Wszedłem na słup trakcyjny – nie wiem w zasadzie po co – i poraził mnie prąd. Kiedy to się stało, dwaj moi koledzy zaczęli mnie reanimować. Moje serce się zatrzymało. To jest po prostu cud, że ja tutaj jestem. Pojechałem do szpitala. Mama, kiedy się dowiedziała o wszystkim, obdzwoniła księży z prośbą o modlitwę. Modliło się za mnie kilka parafii. Dzięki temu w ciągu dwóch tygodni wyszedłem z tego wypadku prawie bez szwanku. Poraził mnie prąd 4 tys. woltów i ani serce nie ucierpiało, ani nerki. Tylko wątroba trochę jest uszkodzona, ale to się zregeneruje. Po tym wypadku nic się nie stało też z moją głową, a mogło się tam coś zmienić. Dzięki temu doświadczeniu chciałem wam powiedzieć, że cuda się zdarzają. Mocniej się nawróciłem, zacząłem chodzić na oazę – świadectwo zebrani w katedrze nagrodzili brawami. Centralnym punktem świętowania była Eucharystia pod przewodnictwem biskupa pomocniczego archidiecezji katowickiej Grzegorza Olszowskiego oraz z udziałem biskupów Adama Wodarczyka i Marka Szkudły. – Dzisiejszy patron, św. Mateusz Apostoł, siedział w komorze celnej. Przyszedł Pan Jezus i powiedział: „Pójdź za mną”. Nie wiemy, ile miał lat, ale miał jedną cechę – był młody duchem. Bo – jak pisze papież Franciszek w adhortacji „Christus vivit” – „młodość nie mierzy się okresem życia, ale stanem ducha”. Można mieć niewiele lat, a być starym duchem. Wiecznie zrzędzić i narzekać. Można mieć i 80 lat i być młodym duchem. Święty Mateusz Apostoł był młody duchem, bo od razu pobiegł za wezwaniem Pana Jezusa. Człowiek stary duchowo mówi: „Nigdy tak nie było”, „Zawsze tak było”, „To, co jest, jest dobre, niech zostanie” – mówił bp Olszowski. Podkreślił jednocześnie, że zjednoczenie w Kościele nie ma na celu dążenia do jednakowości. Za papieżem Franciszkiem powtórzył słowa, że każdy powinien być „oryginałem”, jakim się urodził, i nie powinien dążyć do bycia czyjąś „kserokopią”. – Kościół chce być młody waszą młodością. Bądźcie w Kościele – prosił zebranych. Po Mszy św. młodzi udali się na Wydział Teologiczny UŚ, gdzie kontynuowali świętowanie. Każdy mógł wziąć udział w zabawach sprawnościowych i innych przygotowanych atrakcjach.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy