Nadinspektor dr Krzysztof Justyński mówi o tym, co dzieje się z marzeniami przedszkolaków i dlaczego na rozwiązanie sprawy potrzeba więcej niż 45 minut.
Marta Sudnik-Paluch: Przez 100 lat działania policji zmieniło się właściwie wszystko. Ale czy jest coś, co zdaniem Pana Komendanta łączy tych policjantów sprzed stu lat ze współczesnymi funkcjonariuszami?
Nadinsp. dr Krzysztof Justyński: Przy okazji obchodów 100-lecia policji bardzo mocno nawiązujemy do etosu służby policjanta przedwojennego. Podkreślamy rolę w służbie na rzecz społeczeństwa, czyli to, co tak naprawdę było podstawą utworzenia tej formacji. Naszym głównym zadaniem jest służba na rzecz społeczeństwa, dbałość o życie, zdrowie i mienie obywateli, nawet z narażeniem życia. To te podstawowe zadania łączą dzisiejszych funkcjonariuszy z tymi, którzy pierwsi wstępowali w szeregi policji. Cały czas staramy się tak właśnie kształtować naszą służbę.
A co przyciąga dziś młodych do policji? To ciągle zawód, który wymieniany jest przez przedszkolaków jako wymarzony. Potem bywa różnie…
Praca jest niebezpieczna, ale jednocześnie ciekawa. Ważnym elementem jest także gwarancja stabilności zatrudnienia. To służba państwowa, która zawsze będzie potrzebna. Ostatnie zmiany, czyli przywrócenie wymogu 25 lat służby niepołączonego z osiągniętym wiekiem, też wpłynęły pozytywnie na bieżący nabór do policji. Wyniknęło to zapewne z czystej kalkulacji: „Służba jest niebezpieczna, każdego dnia narażam swoje życie, ale w zamian kiedyś będę miał możliwość przejścia na emeryturę szybciej niż inni”.
Ubiegły rok upłynął jednak pod znakiem protestu policjantów. Jak to wpłynęło na postrzeganie mundurowych?
Kiedy spojrzymy na społeczną ocenę naszej formacji przygotowywaną przez niezależne od nas instytucje i porównamy ubiegły rok z obecnym, to okaże się po pierwsze, że wzrosła ocena pracy policji oraz zaufanie, jakim cieszy się nasza grupa zawodowa w społeczeństwie. Poczucie bezpieczeństwa mieszkańców także jest wyższe. Możemy więc stwierdzić, że protesty nie wywołały negatywnych skutków. Poza tym wydaje mi się, że sami policjanci zobaczyli, że potrafimy w zabiegach o wspólny interes, niezależnie od zajmowanych stanowisk i pełnionych funkcji, zjednoczyć się i walczyć o swoje. Rozwiązania, których się domagali, m.in. zmiany zasad emerytalnych czy płatne nadgodziny zadziałały i myślę, że da to pozytywny efekt, jeżeli chodzi o całokształt funkcjonowania polskiej policji. Obserwujemy to patrząc na aktualny nabór. Na Śląsku nie mamy problemu z kandydatami.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się