Do odważnego stanięcia po stronie Bożego ładu w dzisiejszych czasach wypłowiałego chrześcijaństwa wezwał kobiety, które przybyły na swoją pielgrzymkę do Piekar Śląskich, biskup opolski Andrzej Czaja.
W pielgrzymce kobiet do Matki Bożej Piekarskiej przybyło kilkadziesiąt tysięcy osób. Homilię wygłosił do nich biskup opolski Andrzej Czaja.
Nawiązał do odczytanego chwilę wcześniej fragmentu Pisma Świętego o proroku Jeremiaszu, który za głoszenie całej Bożej prawdy, która nie zawsze cieszyła się popularnością, został przez rodaków wrzucony do cysterny. W cysternie nie było wody, lecz błoto. Prorok zanurzył się w tym błocie i z pewnością umarłby z głodu, gdyby nie Boża interwencja. Pomógł mu cudzoziemiec w służbie żydowskiego króla.
Bóg nie zostawia swojego świadka
- Trzeba stawać jednoznacznie po stronie Boga, zwiastować Bożą prawdę, bronić Bożego ładu w świecie. On, Jezus, oczekuje od nas kroczenia tą drogą, bycia znakiem sprzeciwu. On pokłada w nas nadzieję, że będziemy Mu pomocą - powiedział biskup Czaja.
I kontynuował: - Dlatego nie może nas paraliżować obawa przykrych konsekwencji ani lęk przed utratą spokojnego życia. Opowieść o losie Jeremiasza pokazuje, że Pan Bóg nie zostawia swego świadka. Przychodzi sprawiedliwemu z pomocą. A nawet jeśli Bóg dopuszcza, że nie ma ocalenia człowieka sprawiedliwego, ostatecznie zwycięża dobro. Przychodzi Boże zwycięstwo, które oznacza spełnienie misji i szczęście człowieka sprawiedliwego, a jego świadectwo przemawia nieraz przez wieki - powiedział.
Biskup opolski poprosił o danie świadectwa właśnie kobiety. - Nie bójmy się stawać w obronie Bożej prawdy i Bożego ładu w swojej rodzinie, nieraz wobec męża, rodziców, dzieci, wnuków, w sąsiedztwie, zakładzie pracy, we wspólnocie parafialnej i w ogóle w świecie. Dziś tego bardzo potrzeba w sytuacji rozwodnionego i wypalającego się chrześcijaństwa, takiego czasem wypłowiałego chrześcijaństwa - podkreślił.
Biskup Andrzej Czaja mówił, że właśnie Kościół jest narzędziem, przez które Bóg nas zbawia. I cytował słowa papieża Benedykta XVI, że "własnoręcznie zmajstrowany Kościół nie może stanowić nadziei. To już nie będzie Kościół Chrystusowy". - Boży Kościół jest tylko jeden jedyny, niepowtarzalny. Jego odnowa jest tam, gdzie nasze nawrócenie, przemiana życia, nasz duchowy rozwój - wskazał.
Nasze dusze jałowieją!
Podpowiedział, że właśnie duchowy rozwój w naszym życiu - małżeńskim, rodzinnym, osobistym - jest dzisiaj bardzo zagrożony.
- Chodzi o rozwój naszego dziecięctwa Bożego, które jest dziś nawet bardziej zagrożone niż życie poczęte w niejednym kobiecym łonie. Na śląskiej ziemi bardzo zadbane są dziś domostwa, wiele wspaniale odrestaurowanych świątyń. Niestety, coraz częściej odłogiem leżą i nie są należycie pielęgnowane i zadbane nasze wnętrza. Nasze dusze jałowieją! Życie Boże w nich poczęte mocą Ducha Świętego jest bardzo lekceważone. Stąd wiele w naszych sercach duchowego ubóstwa, niedorozwoju ducha, infantylizmu i kalectwa duchowego. Jeśli tego Ducha Bożego w ogóle w nas zabraknie, będzie z nami tak, jak z tymi wyschłymi kośćmi w wizji proroka Ezechiela - ostrzegł.
Biskup opolski podpowiedział, że trzeba przede wszystkim dbać o stan łaski uświęcającej. Mówił, że od dnia bierzmowania każdy z nas dysponuje pełnią Bożego Ducha. W związku z tym zachęcił do większego nabożeństwa do Ducha Świętego. Polecał np. krótkie akty strzeliste. - Duch Święty lubi, jak się Go woła. Jeden zawołał na Placu Zwycięstwa - ale jak, z wiarą! I takie były owoce, że nawet mur sąsiada został wywrócony. "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi", to trzeba nam powtarzać w tych dniach szczególnie - powiedział.
Wezwał kobiety, żeby były opiekunkami życia Bożego w swoim sercu i animatorkami rozwoju życia Bożego w swoich rodzinach i parafiach. Podkreślił, że jeśli będziemy mieli więcej codziennego nabożeństwa do Ducha Świętego, On nas poprowadzi.
- I uciekajcie się do Maryi. Przychodźcie tu i na inne święte miejsca. Nie wypuszczajcie z rąk różańca - zakończył.