Lejący się z nieba skwar nie zniechęcił tłumów przybyłych na przystań żeglarską Koga - Kotwica w Rybniku, gdzie odbyła się XII Msza na wodzie. Wzięło w niej udział około 3000 wiernych.
Homilię bp Grzegorz rozpoczął od przywołania fragmentu z Księgi Rodzaju, mówiącego o Duchu Bożym, unoszącym się nad wodami po stworzeniu świata. – Wyobrażam sobie, że ten Boży Duch unosi się teraz nad wodami Zalewu Rybnickiego. Ten Boży Duch chce wypełnić każdego z nas – mówił.
Nawiązując do liturgii słowa, biskup przypomniał słowa św. Pawła „ku wolności wyswobodził nas Chrystus”. – Wolność to nie samowola. Mamy kontakt z wodą, żeglowaniem. Jak ważne są zasady, do których musimy się stosować, żeby nie narazić siebie i innych na niebezpieczeństwo! Ale na wodzie trzeba się też czasem natrudzić, kiedy wiatr jest przeciwny, fale ogromne. Do samego końca trzeba płynąć, być czujnym, żeby nie utracić tego, co naprawdę najważniejsze. Chrystus wyswobodził nas ku wolności i dał nam zasady. I cała mądrość, tak jak mądrość w żeglowaniu, polega na tym, żebyśmy stosowali się do zasad. A najważniejsza zasada brzmi: miłuj bliźniego jak siebie samego. Jeśli siebie nie umiłuję Bożą miłością, to drugi człowiek zawsze będzie dla mnie zagrożeniem – wyjaśniał biskup.
Zapytany o wrażenia z nietypowej Eucharystii, bp Grzegorz stwierdził, że miał okazję poczuć się jak Pan Jezus, który nauczał tłum zebrany na brzegu Jeziora Galilejskiego. – Myślę, że te Msze są potrzebne, bo integrują środowisko wodne. W żeglowaniu ważna jest współpraca, dzielenie się swoimi talentami, bycie razem. A przecież Pan Jezus zbawia ludzi we wspólnocie, powołuje Kościół – tłumaczył.
Choć w przeciwieństwie do ks. Grzegorza Jagieła, który jest prawdziwym wilkiem morskim, ksiądz biskup nie miał jeszcze okazji żeglować, chwiejący się chwilami ołtarz nie wywoływał w nim strachu. Przed rozpoczęciem liturgii otrzymał od organizatorów kamizelkę ratunkową, ale założył ją wyłącznie do prezentacji.
Czytaj dalej na następnej stronie...