Specjaliści dowiercili się do wody w misji Chikukwe w Tanzanii. Okazała się słona. Nie nadawała się nawet do mycia podłóg. Wtedy czarnoskóra siostra Helena Chialo przypomniała sobie o pewnej Ślązaczce ze Zgody, dziś dzielnicy Świętochłowic.
Tą Ślązaczką jest Maria Dulcissima ze zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej, kandydatka na ołtarze. Urodziła się w Zgodzie, dzisiejszej dzielnicy Świętochłowic, jako Helena Hoffmann. Zmarła w 1936 roku w Brzeziu nad Odrą, obecnie dzielnicy Raciborza. W chwili śmierci miała zaledwie 26 lat. Diecezjalny etap jej procesu beatyfikacyjnego zakończył się w maju i będzie dalej toczyć się w Watykanie.
Mieszkańcy Brzezia od dnia śmierci siostry są przekonani o jej świętości. Setki ludzi twierdzą, że doznali niewytłumaczalnych po ludzku łask za jej wstawiennictwem, przede wszystkim uzdrowień.
Siostry z Afryki, które należą do tego samego zgromadzenia co Dulcissima, w 2009 roku odwiedziły Brzezie. Ówczesna przełożona klasztoru w Brzeziu, siostra Paulina Szczepańczyk, opowiedziała im o Dulcissimie, która spędziła tu swoje ostatnie lata. – Ona opowiedziała nam o historii siostry Dulcissimy, jak ludzie przychodzą tutaj modlić się przez jej wstawiennictwo i o tym, że twierdzą, że doznają różnych łask – powiedziała „Gościowi Katowickiemu” czarnoskóra siostra Helena Chialo z Tanzanii. Mówiła w suahili, a jej słowa tłumaczyła inna siostra, polska misjonarka. Siostry z Afryki przyjechały w maju do Raciborza-Brzezia na uroczystość zakończenia diecezjalnego etapu procesu beatyfikacyjnego Ślązaczki.
Woda niszczy rury
Świadectw o łaskach doznanych za wstawiennictwem tej Ślązaczki są setki. Ktoś w dzieciństwie odzyskał wzrok i słuch, u starszej kobiety znikła bez śladu bardzo ciężka i zaawansowana astma, na świecie pojawiały się dzieci, choć lekarze wykluczali możliwość ich poczęcia... – Ponieważ miałyśmy już wracać do Tanzanii, siostra Paulina dała nam też ziemię z grobu siostry Dulcissimy – mówi siostra Helena.
W czerwcu 2009 roku zakonnice były już z powrotem w Afryce. Zostały skierowane do miejscowości Chikukwe, gdzie Siostry Maryi Niepokalanej mają swój dom formacyjny. – Jak w całej Tanzanii, jest tam problem z wodą. Miałyśmy jej mało – relacjonuje siostra Helena. – W misji przy klasztorze w Chikukwe została więc wywiercona studnia głębinowa. Okazało się, że jest w niej dużo wody, ale tak słonej, że nie nadawała się właściwie do niczego. Z tego powodu wkrótce po wywierceniu studnia została zamknięta, bo sól zawarta w wodzie niszczyła wszystko: rury instalacji wodnej i kanalizację – dodaje.
Helena przypomniała sobie wtedy o wizycie na dalekim Górnym Śląsku. – Pomyślałam, że skoro siostra Dulcissima pomaga wszystkim, to dlaczego nie miałaby pomóc nam w tym kłopocie z wodą? Podzieliłam się myślą o tym i o cudach Dulcissimy z siostrami – wspomina siostra Helena.
Modliłam się i wsypywałam
Działo się to w lipcu 2009 roku. – Poszłam do studni. Ponieważ była zamknięta, otworzyłam ją. Zaczęłam się modlić i wsypałam tam trochę tej ziemi. To była taka moja osobista modlitwa. Robiłam tak przez trzy dni: modliłam się i wsypywałam troszeczkę ziemi do studni – opowiedziała nam siostra Helena.
W sierpniu 2009 r. siostra Claudia, która była przełożoną w Chikukwe, powiedziała, że słodkiej wody dramatycznie brakuje. Z tego powodu siostry muszą mimo wszystko używać wody ze studni przynajmniej do celów gospodarczych, do sprzątania, choć jest słona i może szybko niszczyć instalację. – Przy uruchomieniu studni wszyscy byli bardzo podekscytowani, bo chcieli spróbować, jak bardzo słona jest ta woda. Wszystkie siostry po kolei zaczęły próbować i komentować, że jakoś mało jest soli, że woda jest jakaś inna. I że właściwie... ona nadaje się do picia – wspomina siostra Helena Chialo.
Rozległy się okrzyki: „Siostra Dulcissima! Siostra Dulcissima!”. – Była wielka radość. Wszyscy zaczęli używać tej wody w kuchni, do picia i do hodowli zwierząt – relacjonuje siostra Helena.
Dzięki dużej ilości słodkiej wody zakonnice założyły też przy swoim domu w Chikukwe ogród warzywny. Siostra Helena relacjonuje: – Do tej pory siostry używają tej wody do wszystkiego. Woda jest dobra. A studnię nazwałyśmy po prostu „Studnią siostry Dulcissimy”.