Do tego dnia znałem go tylko z nazwiska, jak niemal każdy śląski ksiądz. Oto dokładnie dziesięć lat temu stanąłem przed nim z dziwnym projektem budującego się już kościoła we Lwowie na potężnym osiedlu Sichów.
Przyjął mnie mimo natłoku zajęć. Spojrzał na projekt, uśmiechnął się szelmowsko i zapytał, czy naprawdę chcę coś takiego budować. Widząc moje zawstydzenie i niekompetencję, powiedział: „Ja to księdzu za darmo przerobię na kościół. Tylko proszę nie budować czegoś takiego, bo będzie ksiądz całe życie żałował”. Wiedział co mówi; wiele czasu spędzał w kościołach na modlitwie. I tak zaczęła się przygoda, jaką niewątpliwie były spotkania z Panem Inżynierem. Jaka szkoda, że tak niewielu księży, którzy wciąż muszą coś budować, zmieniać, przerabiać, ma możliwość konsultować swoje pomysły z kimś takim.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.