Gdy diakoni przeżywali swoje rekolekcje przed święceniami w Kokoszycach, zmarł Jean Vanier, wielki charyzmatyk współczesnego Kościoła. I on myślał o kapłaństwie. Jego życie to synteza tego, kim ma być każdy ksiądz. Może to dla neoprezbiterów jakiś znak?
Jean Vanier pragnął zostać księdzem, ale poczuł, że Jezus chce, by poświęcił życie osobom niepełnosprawnym. „Będziemy sądzeni z miłości – czy jesteśmy kapłanami, czy nie; to nie jest ważne. Ważne jest, by kochać – mówił w jednym z wywiadów. – Kochać innych, być człowiekiem przynoszącym pokój, człowiekiem, który przebacza, który daje dobry przykład”. I kimś, kto pomaga ludziom być szczęśliwymi i żyć między sobą w jedności – precyzował. W innym miejscu, nawiązując do ewangelicznej sceny umycia nóg i do św. Franciszka (notabene patrona tegorocznych neoprezbiterów), podkreślił, że „władza to bycie na kolanach”. I powiedzenie tym gestem: „Jestem tutaj, to ty jesteś ważny. Nie jestem lepszy od ciebie, ale chcę pomóc ci wstać”. Nowi kapłani wierzą w Bożą łaskę. Ale też wiedzą, że moc w słabości się doskonali… „Chcę prosić o modlitwę za nas: o wierność i wytrwałość” – pisze w swoim świadectwie jeden z nich. Wszyscy – cała dziewiątka – byli ministrantami. Głos powołania był na tyle silny, że przebił się przez wszystkie inne głosy. Zostawili studia na politechnice, pasję muzyczną, ekstremalne sporty czy wreszcie dziewczynę... „Skąd wiem, że to On? Wiem. Kiedy dotyka Pan Bóg, to się po prostu o tym wie” – twierdzi jeden z młodych księży. Mówią, że seminarium było dla nich prawdziwym domem. I że był to „czas, w którym Pan Bóg działał często przez innych ludzi: przełożonych, ojców duchownych… To był najlepszy okres mojego życia. Najbardziej wytężony. Najbardziej owocny”. Dlaczego znaleźli się w seminarium? „Stwierdziłem, że muszę sprawdzić, by całe życie nie żałować”. Pada też wyznanie: „Jestem bardzo szczęśliwy”. I słowa: „To sprawka Ducha Świętego”...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.