Dwóch mężczyzn trafiło do aresztu za składowanie na prywatnej posesji w Żorach płynnych, niebezpiecznych odpadów chemicznych.
Na prywatnej posesji na wschodnich peryferiach Żor, niedaleko granicy z Rudziczką w gminie Suszec, policjanci znaleźli 14 zaparkowanych naczep. Każda z nich była całkowicie wypełniona beczkami z płynnymi odpadami chemicznymi.
Służby szacują, że było tam co najmniej 700 pojemników z niebezpiecznymi substancjami.
Prokuratura Okręgowa w Gliwicach przedstawiła zarzuty dwóm mężczyznom. Jednym z nich jest przedsiębiorca, który zajmował się nabywaniem i dalszą odsprzedażą odpadów. Magazynował je w hali na terenie firmy w Siemianowicach Śląskich.
W styczniu 2019 roku szef firmy wszedł w porozumienie z właścicielem posesji w Żorach. Według prokuratury, ustnie uzgodnili, że w zamian za miesięczną opłatę będzie parkował na tej posesji naczepy, zawierające odpady chemiczne.
Naczepy przedsiębiorca nabywał od różnych osób, chociaż - według ustaleń prokuratury - nie posiadał decyzji zezwalającej na gospodarowanie odpadami. W styczniu i lutym 2019 r. systematycznie przewoził naczepy z hali w Siemianowicach Śląskich na posesję w Żorach.
Według biegłego z zakresu ochrony środowiska, te nielegalnie składowane odpady to niebezpieczne substancje chemiczne. Powinny być przechowywane w zamkniętych, dobrze wentylowanych pomieszczeniach o podłożu betonowym, z dala od skupisk ludzkich ze względu na możliwość emisji toksycznych oparów do atmosfery.
Biegły uznał też, że odpady te mogą stanowić zagrożenie dla życia lub zdrowia człowieka lub spowodować istotne obniżenie jakości wody, powietrza, powierzchni ziemi albo zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach.
Obaj mężczyźni zostali tymczasowo aresztowani.