Lekarki, sanitariuszki, kurierki, uczestniczki powstań śląskich, więźniarki obozów koncentracyjnych – matki, żony i... działaczki. Jedne z nich Niemcy nazywali polskimi królowymi, inne – polskimi maciorami.
Nawet to pierwsze sformułowanie komplementem nie było... Właśnie powstała wystawa „Śląskie kobiety – polskie twierdze”, poświęcona 42 niezwykłym kobietom pochodzącym z Górnego Śląska. Do 10 czerwca będzie można oglądać ją w Bibliotece Miejskiej w Rybniku. Później powędruje ona do innych miast; w lipcu zagości także w Sejmie w Warszawie.
Za progiem byłam ja
– Zawsze mówi się o mężczyznach, to oni byli twórcami niepodległości, ale wiadomo – za wielkimi mężczyznami stoją wielkie kobiety – mówi Magdalena Neuman, prezes fundacji Polskie Dziedzictwo Śląska, organizatora wystawy. Te wielkie kobiety fundacja razem z dr Joanną Banik z Narodowego Instytutu Dziedzictwa w Opolu przypomina w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości i w sto lat po uzyskaniu przez polskie kobiety praw wyborczych. „Niemiec miał władzę tylko do progu, za progiem byłam ja” – mówiła jedna z nich, Paulina Gomołowa z Grodziska koło Strzelec Opolskich.
To dobry przykład śląskiego matriarchatu, widocznego w tradycyjnych rodzinach także dziś. Ślązaczki musiały być silne. Nie miały przecież pewności, czy ich mężowie wrócą do domu z szychty na kopalni, z wojennego frontu czy zsyłki na Wschód. Te kobiety, poza tym, że rodziły i wychowywały dzieci, w okresie powstań śląskich włączały się w propolską agitację. Niektóre z nich zostały sanitariuszkami, inne przemycały broń i polską prasę. Jeszcze inne wygłaszały płomienne przemówienia w języku polskim. Poniżej przedstawiamy kilka z nich.
Śląska Inka i inne
Petronela Golasiowa to bohaterka, która mieszkała na Klimzowcu w dzisiejszym Chorzowie. Była działaczką polskiego ruchu kobiet, z dumą noszącą śląski strój. W swoim domu prowadziła tajne nauczanie języka polskiego dla dzieci i młodzieży. To ona w 1922 r. była w grupie osób witających wojsko polskie wkraczające do Królewskiej Huty (dzisiejszego Chorzowa). Niemcy pogardliwie nazywali ją „polską królową Klimzowca”, a jej dom obrzucali kamieniami. Petronela nie miała łatwego życia. Pochowała dwóch mężów i 16 dzieci. Swój majątek przekazała kościołowi oo. franciszkanów na Klimzowcu. Elżbieta Korfantowa to żona Wojciecha, dyktatora III powstania śląskiego. Także ona była wielką patriotką. Nie tylko wychowywała czworo dzieci, ale zajmowała się również działalnością społeczną wśród kobiet. Była posłanką na Sejm Śląski (w latach 1930–1935), a po śmierci swojego męża reprezentowała Śląsk i Stronnictwo Pracy w II Radzie Narodowej RP w Londynie.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się