Nieważne, czy mają lat 10 czy 60. Dla swoich mam zawsze będą dziećmi. A kim mamy są dla nich? Posłuchajcie Klary, Hani i biskupa Marka.
Hanna Szostkiewicz
Żona Łukasza, mama Ignacego. Jest nauczycielką, pochodzi z Goczałkowic-Zdroju, mieszka w Mysłowicach. Jak wiele zawdzięcza mamie, zrozumiała, kiedy na świat przychodził jej syn. Kiedy rodził się Ignacy, w tym konkretnym momencie zrozumiałam, ile poświęciła dla mnie moja mama. Kiedy przy porodzie było mi ciężko, pomyślałam, że jej było jeszcze trudniej. Nie dość, że warunki sanitarne były zupełnie inne, to nie miała też żadnego wsparcia bliskiej osoby. Mój tata nie mógł przy niej być. Pomyślałam wtedy, jaki wzór macierzyństwa mi dała. Kiedy to do mnie dotarło, zrozumiałam, że właściwe nigdy jej za to nie podziękowałam. I że warto byłoby to nadrobić. Podziękowałam jej w dniu moich urodzin i myślę, że to było ważne i dla niej, i dla mnie. Jestem jej wdzięczna też za to, że dla mnie poświęciła sprawy zawodowe. Nie chodziłam do żadnego żłobka czy przedszkola, poszłam dopiero do zerówki. Wcześniej z mamą miałam sielankę w domu. Miałam się tak dobrze, że swojemu dziecku chciałabym dać chociażby namiastkę tego, co sama dostałam. Pamiętam, jak wieczorami mama klękała z nami przy łóżku i uczyła, jak się modlić. Chodzenie na roraty, przygotowanie do Wczesnej Komunii – to wszystko zasługa mojej mamy. Mama z tatą wymodlili mi też pracę. Jako że nie mieszkamy blisko siebie, to często do siebie dzwonimy. Teraz, wiosną, konsultuję z nią sprawy ogrodnictwa, bo z wykształcenia jest ogrodnikiem.
Mama nigdy nie użala się nad sobą. I nigdy nie stawia siebie na pierwszym miejscu, tylko innych: dzieci, męża, swoich rodziców… Myślę, że dużo od nas wymagała i przez to wiele nas nauczyła. Jest kochającą osobą i bardzo szybko przebacza. Przez to jest dla mnie wzorem świętości. Zawsze się śmieję, że ona to od razu będzie święta…
Biskup Marek Szkudło
Pochodzi z Tychów, od 3 lat jest biskupem pomocniczym naszej archidiecezji. Jego zawołaniem są słowa: „W Tobie Panie zaufałem”. Swoją mamę uważa za najpiękniejszą osobę na świecie. Kiedy myślę o mamie, to myślę o życiu, o macierzyństwie, o trwaniu w najtrudniejszych momentach, o przygotowanym jedzeniu i o tworzeniu klimatu radości w rodzinie. Myśląc „mama”, czuję śmiech i radość. W dzieciństwie bardzo chorowałem. I pamiętam, jak musieliśmy jechać do lekarza do Katowic. To były lata 50., podróżowanie było wtedy wielką wyprawą. Ona na pociąg niosła mnie na plecach. Była bardzo zatroskana o mnie. Jestem jej wdzięczny za to, że towarzyszy mi do dziś. Jest ze mną we wszystkim, co robię. Kiedy dostaję jakieś kwiaty, to często przywożę je właśnie jej. Mama jest naprawdę piękną kobietą. Kiedy chodziłem do liceum, a mama przychodziła na wywiadówki, wszyscy myśleli, że jest moją siostrą. W czerwcu będzie miała 89 lat i chociaż od 5 lat jest po udarze niedokrwiennym, jest chora i nie mówi, ciągle jest niesamowicie pogodna! We wszystkim chciałaby być obecna, nie lubi, kiedy wyłącza się ją z rozmowy. Bardzo odczuwam też jej modlitewne wsparcie. I kiedy jej mówię: „Jadę tu, jadę tam, ale wiem, że jesteś ze mną”, to czuję, jakby chciała odpowiedzieć mi na to twierdząco. Choć nie zawsze przez telefon jesteśmy w stanie się dogadać, to nasz codzienny kontakt jest dla mnie znakiem: „Pamiętaj, jestem z tobą”.
Klara Klimek
Córka Gabrysi i Roberta. Ma 8 lat, mieszka w Jastrzębiu-Zdroju. W przyszłości chciałaby zostać piosenkarką albo kucharką. Jest dowodem na to, że niemożliwe nie istnieje. Jej mama od 17 lat choruje na nowotwór tkanki łącznej i nabłonkowej. W tym czasie lekarze stwierdzili u niej trwałą bezpłodność. Moja mama jest odważna, nie boi się choroby, walczy z nią. Uczy mnie zupełnie innych rzeczy niż tata. Kiedy byłam mała, nauczyła mnie malować, robić fryzury. Warkoczyki, kucyki... umiem zrobić wszystko poza kokiem. Bardzo lubię też gotować. Mama nauczyła mnie robić nawet kotlety! Nauczyła mnie też, że powinnam być odważna i kochać Pana Jezusa. Mama ma superowe pomysły. Co roku występuję w konkursie recytatorskim i zawsze uczy mnie innego wierszyka. Mamy też jedną wspólną ulubioną piosenkę o mamie z płyty „Małego Gościa”. Dziękuję jej za to, że się mną opiekuje. Na Dzień Mamy zrobię dla niej laurkę. Namaluję serce i napiszę, że bardzo ją kocham. W szkole będę miała też występ dla mamy. Tata go nagra i potem jej go pokażemy...
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się