Nowy numer 22/2023 Archiwum

Puszcza nad aglomeracją

Z czym kojarzą ci się Katowice? Z gmachami z betonu i szkła czy z niekończącymi się falami samochodów, płynącymi przez szerokie ulice? Dwóch pasjonatów chce udowodnić, że powinny raczej kojarzyć się z... lasem.

Żart? Nie! Mało kto wie, że aż 40 procent powierzchni Katowic – stolicy największej aglomeracji w Polsce – zajmują lasy. I to jakie!

Pasjonaci przyrody, Górnoślązacy Piotr Zdanowicz i Bartłomiej Zatorski, poświęcili im dwa tomy pod tytułem „W krainie murckowskich lasów. Katowice w cieniu pradawnej puszczy”.

W sercu tego kompleksu leśnego stoją majestatyczne, dwustuletnie buki, których szare pnie przypominają kolumny wspierające niebo. To rezerwat „Las murckowski”. „Nie jest to żadne piękno »warunkowe«. Nie mają tu zastosowania tak często powtarzane slogany w rodzaju: »całkiem ładne, jak na Katowice«... Okolice rezerwatu, Siągarni i murckowskiego wzgórza mają bowiem potencjał krajobrazowy, który obroniłby się w dowolnym miejscu Polski czy Europy” – piszą z pasją autorzy.

Zachwycają się też źródełkami wśród uroczysk, które dają początek szemrzącym strumieniom. Wędrówka po tym lesie jest jak cofnięcie się w czasie o kilkaset lat, gdy te tereny porastała pierwotna, gęsta Puszcza Śląska. Bo choć ten las był użytkowany gospodarczo, ale w ograniczony sposób – i śladów po tym prawie tutaj nie widać. „Leśne zbiorowiska i ekosystemy są tutaj niemal identyczne z tymi, które porastały to miejsce, gdy stanowiło ono środek puszczy. Mają (...) wygląd zbliżony do tego sprzed kilkuset lat” – piszą autorzy.

Zwracają uwagę na buki wywrócone wraz z korzeniami, które tworzą tu malownicze wykroty i których nikt w tym miejscu nie sprząta. „Spacerując po rezerwacie »Las Murckowski« oraz najbliższej okolicy, możemy w sposób najbardziej pełny poczuć atmosferę i klimat prastarej puszczy, która porastała te odludne wówczas rejony Śląska. Brakuje wszakże jednej, sporej rośliny – jodły, który to gatunek jako najbardziej wrażliwy i delikatny nie wytrzymał »zapasów« z przemysłem, kiedy w połowie XX w. negatywne skutki jego oddziaływania były największe” – dodają. I wyrażają nadzieję, że dzisiaj, kiedy powietrze jest znów czystsze, jodła mogłaby tutaj wrócić.

W książce zawarli też sporo informacji dla turystów trochę bardziej „zaawansowanych”. Jest na przykład w lasach murckowskich miejsce, które wygląda bardzo ciekawie – choć wielu mogą odstraszyć od podziwiania go bagienne zapachy butwiejących roślin. To torfowisko, które nosi nazwę „Płone bagno”. Na wędrówkę po nim nie należy wkładać adidasów, bo tej chlupoczącej trasy nie wytrzymają...

Poza tym, jak piszą autorzy, „nawet na najmniejszym torfowisku, bagienku, moczarze znajdują się miejsca, gdzie na powierzchni widzimy coś czarnego, jakby błoto. Otóż to »błoto« może mieć 10 lub 20 cm głębokości, ale może mieć także metr i więcej (niewielki obszar torfowiska może być mylący). Zatem jeśli widzimy galaretowate coś na wierzchu i nie wiadomo co pod spodem, nie idźmy tam, bo zaliczymy »leśne SPA«, czyli nieplanowaną borowinową kąpiel, a może być znacznie gorzej”.

Piotr Zdanowicz, Bartłomiej Zatorski, „W krainie murckowskich lasów. Katowice w cieniu pradawnej puszczy”, Miasto Katowice, 2017.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast