Nowy numer 22/2023 Archiwum

Chcecie mieć swoje dzieci?

Sto lat to za mało – zaśpiewać można w przeddzień jej czwartych urodzin. Mowa o przychodni Centrum Naturalnie w Rybniku, w której żaden lekarz nie przepisze antykoncepcji, nie poda leków wczesnoporonnych i nie zaproponuje terminacji ciąży. 

Przychodnię pro life znaleźć można przy ul. Żorskiej 267 w Rybniku. Założyli ją Katarzyna i Jarosław Cieciurowie, małżonkowie i rodzice trzech córek oraz dwóch synów, od lat związani z Ruchem Światło–Życie. Przychodnia to miejsce, które na co dzień służy małżonkom mającym problem z poczęciem, parom zainteresowanym naturalnymi metodami planowania rodziny oraz wszystkim pacjentom – dużym i małym – szukającym specjalistów.

Bóg chce zdrowia

U Cieciurów wizja założenia tego typu placówki pojawiła się pięć lat temu. Dziś, po czterech latach działalności, do dyspozycji pacjentów poza ginekologami są tu neurolog, psycholog, urolog, chirurg, psychiatra, seksuolog, hematolog, fizjoterapeuta, radiolog, diabetolog, dietetyk oraz położna. Chętni skorzystać mogą także z kursu rozpoznawania płodności metodą Rötzera.

Każdy z pracujących tu lekarzy wie, jakimi wartościami w życiu kierują się Cieciurowie. Zresztą także oni, specjaliści, obok przeprowadzania badań oraz dobierania konkretnych lekarstw, wiedzą, że to Bóg jest tym, który jako pierwszy chce zdrowia człowieka. – Chcemy pomagać naszym pacjentom także w sferze duchowej. Zachęcamy ich, by dołączyli do wspólnot ludzi wierzących, w których będą się modlili z nimi i za nich – mówią Cieciurowie.

– Mieliśmy taki czas i pora do tego wrócić, że prosiliśmy siostry wizytki w Rybniku o modlitwę o zdrowie dla naszych pacjentów, szczególnie o upragnione potomstwo – wspomina Kasia. – Zapytaliśmy siostry wprost: „Chcecie mieć swoje dzieci?” „Oczywiście, że tak” – padła odpowiedź. „To prosimy o modlitwę…” – uzupełnia jej mąż. W przychodni znaleźć można zdjęcia niektórych maluchów, które będąc jeszcze w brzuszku swojej mamy, systematycznie odwiedzały to miejsce.

Alternatywa

Niestety, nie zawsze w tej pracy świętuje się sukcesy. – Czasami pojawia się zwykła bezsilność. Jesteśmy na styku, pomiędzy gabinetem a poczekalnią. Na zmianę z żoną pracujemy w recepcji i rozmawiamy z pacjentami – mówi Jarosław. – Częściej są rozmowy pozytywne, ale czasem poruszamy też tematy trudne. Czasami małżonkom naprawdę trudno uwierzyć w to, że może im się udać. Że dziecko, które już się poczęło, będzie dalej prawidłowo się rozwijać i że bezpiecznie się urodzi – dodaje.

Cieciurowie podkreślają, że lekarze nigdy nie mogą pozbawić małżonków nadziei na posiadanie własnych dzieci.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast