Lektura przyda się tym, co kazania głoszą, i tym, co ich słuchają. Ksiądz Emanuel Pietryga, proboszcz parafii św. Jadwigi Śląskiej w Chorzowie, podpowiada i odpowiada jednym i drugim.
Tytuł tej zagadkowej książki to „Słowo, które pozwala się zobaczyć”. Podtytuł: „Homilie i podróże misyjne”. Publikację w tym roku wydała chorzowska parafia św. Jadwigi.
Nie jesteś w porządku
Ksiądz Emanuel Pietryga jest kapłanem od 30 lat. Kocha piękno liturgii (podczas Triduum Paschalnego chorzowska „Jadwiga” pęka w szwach), jest wiecznym oazowiczem (przez lata – także jako proboszcz – prowadził letnie rekolekcje oazowe) i, co pewnie zdziwi najbardziej, nie ma prawa jazdy. W książce dzieli się wygłoszonymi przez siebie homiliami. Znaleźć tu można kazania przygotowane na specjalne okazje: Adwent, Boże Narodzenie, Wielki Post, okres paschalny czy zwykły.
Są też niezwykle skrupulatnie zapisane wspomnienia z dwóch podróży misyjnych do Afryki. W 2011 r. na zaproszenie świeckiej misjonarki Joli Kozak farorz z Chorzowa odwiedził Tanzanię, w 2012 r. – Zambię.
Każda homilia ma swój tytuł. Przeczytać można na przykład o nawróceniu przez Boże słowo, o czułości, o seksualności czy o Jezusie, który umywa nam nogi.
„Zwróćmy uwagę, że w scenie Sądu Ostatecznego, zwłaszcza gdy chodzi o zbawionych, nie ma ani jednego słowa o grzechach” – pisze ks. Pietryga, dodając, że jeśli człowiek w sakramencie pokuty wyzna swoje grzechy, to Chrystus więcej o nich nie pamięta. Kapłan zauważa jednak coś bardziej poważnego: „Nie jesteś w porządku, kiedy nie masz wielkich grzechów na sumieniu, a twoi bliscy nie widzą w tobie Chrystusa – dobrego troskliwego, miłującego. Naprawdę będziemy sądzeni z miłości, która jest czymś więcej niż brakiem grzechów”.
Księże proboszczu…
W kazaniu na uroczystość św. Wawrzyńca ks. Emanuel uświadamia, czego uczą nas męczennicy. Wyjaśnia, że największymi problemami współczesnego chrześcijanina są niekonsekwencja wiary i brak odwagi w jej wyznawaniu.
Przywołuje też ks. Franciszka Blachnickiego (zmarłego 30 lat temu), który już wtedy chrześcijańskie życie porównał do „życia żab, które od czasu do czasu wychylają się ponad wodę, by zaczerpnąć nieco powietrza, a potem znów zanurzają się w mętne, bagniste bajorko”.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się