Stanie w Katowicach u wschodniego wejścia do Strefy Kultury, blisko Muzeum Śląskiego. Będzie doskonale widoczny z Alei Roździeńskiego.
Tragedię przeżywały też ich żony i dzieci, często skazane na głód po wywózce jedynego żywiciela rodziny. Nieraz były też usuwane z mieszkań zakładowych. Około jedna trzecia wywiezionych zmarła na Wschodzie z powodu chorób, które atakowały wycieńczonych głodem i ciężką pracą Ślązaków.
Lampka dla deportowanych
Prezydent Marcin Krupa jako dobrego ducha tego przedsięwzięcia, który od dawna zabiegał o jego realizację, przedstawił katowickiego radnego PiS, Michała Lutego, w poprzedniej kadencji wiceprezydenta Katowic. Co ciekawe, Michał Luty nie jest rodowitym Ślązakiem, ale głęboko wrósł w Śląsk w ciągu 40 lat życia tutaj. – Wywiezieni i pomordowani ludzie z innych części Polski zostali upamiętnieni, np. ofiary Katynia mają mnóstwo pomników. Tymczasem o wywiezionych Ślązakach prawie nikt nie wie; nie ma też miejsca, gdzie można by im zaświecić lampkę. Myślę, że rodziny Ślązaków, których kości poniewierają się gdzieś po Donbasie czy innych częściach nieludzkiej, sowieckiej ziemi, na Wszystkich Świętych będą mogły tę lampkę zapalić właśnie tutaj – mówi.
Zdaniem Michała Lutego budowa pomnika ofiar wywózek Ślązaków na Wschód jest realizacją sprawiedliwości dziejowej i naszym moralnym obowiązkiem. – To jest jeden z trzech pomników, które już dawno powinny być na Śląsku wybudowane. Mam na myśli pomnik kardynała Hlonda, pomnik Sławika i Antalla i tych deportowanych na Wschód.
Dwa pierwsze wymienione przez niego pomniki stanęły w Katowicach w ostatnim czasie: pomnik Ślązaka Henryka Sławika i Węgra Józsefa Antalla, którzy w czasie wojny uratowali co najmniej 5 tys. Żydów, przed dwoma laty, oraz – w zeszłym roku – pomnik kardynała i prymasa Augusta Hlonda, pierwszego biskupa katowickiego.
Koszt budowy pomnika jest szacowany na 1,2 mln złotych. Wnioski o udział w konkursie można składać do 9 czerwca. Rozstrzygnięcie konkursu zaplanowano na listopad.