To dobrze, że panie ze szkoły specjalnej w Zabrzu stanęły przed komisją dyscyplinarną. I dobrze, że chyba na tym się skończy.
Chodzi o dziesięć nauczycielek, które 3 października minionego roku przyszły do pracy w czerni, na znak solidarności z organizowanym tego dnia przez środowiska aborcyjne Czarnym Protestem. Panie zrobiły sobie na szkolnym korytarzu „focię” i pochwaliły się nią na portalu społecznościowym (szczegóły TUTAJ). Zdjęcie to nie wywołało powszechnego zachwytu, zwłaszcza że do szkoły, w której uczą te panie, chodzą dzieci niepełnosprawne, w tym takie, które wciąż wolno w Polsce za tę niepełnosprawność zabijać przed narodzeniem. Ponieważ Czarny Protest właśnie po to został zwołany, żeby powstrzymać parlament przed próbą zatrzymania tej zbrodni, gest nauczycielek oznaczał coś więcej niż w przypadku przeciętnego uczestnika czarnej histerii. Uczniowie mieli prawo poczuć się nieswojo, widząc panie, które pracując dla nich, mówią im jednocześnie: „chcemy, żeby takich jak wy wolno było zabijać”. Pewnie, że panie nie powiedziały tego słowami – ale tamtego dnia mówiły o tym ich stroje.
Ponieważ pierwsza z pań została już uznana za niewinną, należy wnosić, że podobnie będzie z wszystkim pozostałymi. Uważam, że to dobrze. Dlaczego? Otóż dlatego, że gest tych pań, choć tragiczny w swojej wymowie, sam w sobie nie spełnia „wymogów formalnych” do ukarania. Każdy może się ubrać na czarno i każdy może zrobić sobie zdjęcie – i każdy mógł to zrobić nawet 3 października 2016 roku. Co innego, gdyby takiemu zdjęciu towarzyszyła wprost wyrażona deklaracja typu: „Jesteśmy za zabijaniem dzieci z Zespołem Downa”. Ale takiej deklaracji nie było. Ona była w domyśle, a w niektórych przypadkach pewnie w „bezmyśle” – ale to chyba za mało. Nie wydaje mi się, żeby jakikolwiek sąd mógł ukarać nauczycielkę za ubranie się na czarno – a w razie czego sprawa by do sądu trafiła.
Myślę, że to, co się zdarzyło, sama konieczność tłumaczenia się i oczekiwania na decyzję komisji, już paniom z Zabrza wystarczy. One już chyba zauważyły, że zachwyty KODu i „Gazety Wyborczej” nie oznaczają zachwytów całego społeczeństwa. Ewentualna kara raczej postawiłaby je w roli męczenniczek „praw kobiet” i bohaterek walki o aborcję niż skłoniła do refleksji. Natomiast obecna sytuacja – gdy już odjadą działacze KOD z transparentami – skłoni te panie, mam nadzieję, do zadania sobie pytania, czy to naprawdę było w porządku.
Bo jakoś nie mogę uwierzyć, żeby w jednej szkole znalazło się tyle świadomych zwolenniczek krzywdzenia dzieci – i to w sytuacji gdy wśród dzieci pracują. Mam nadzieję, że te panie więcej takiego głupstwa nie zrobią.