Nawet nocą każdy może Go odwiedzić. W sercu śląskiej aglomeracji przez 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu trwa adoracja Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Ekipa dyżurujących świętowała 3. rocznicę tej inicjatywy.
Moja Wieczysta Adoracja Najświętszego Sakramentu trwa już półtora roku. Postanowiłam napisać to świadectwo, żeby pomóc wahającym się podjąć decyzję o przystąpieniu do tego wielkiego dzieła.
Mnie również na początku tej drogi towarzyszyło wiele pytań i wątpliwości. Czy dam radę, pracując w szpitalu w systemie dyżurów dwunastogodzinnych, zdeklarować się na konkretny dzień tygodnia i konkretną godzinę? Co jeśli nie podołam? Czy nawał obowiązków domowych i zawodowych nie przeszkodzi mi w uczestniczeniu w adoracji? A co ze zwyczajnym ludzkim zmęczeniem po całym dniu „w biegu”?
Przecież jedyne, o czym wtedy myślimy, to żeby usiąść przed telewizorem, poczytać książkę, odpocząć. Mimo tych wątpliwości postanowiłam spróbować. Wybrałam stały dzień tygodnia i godzinę, prosząc w pracy, aby tego dnia tygodnia nie mieć nocnych dyżurów. Mogłam pracować codziennie, ale środowe wieczory były „nie do ruszenia”.
Na moją pierwszą adorację nie wzięłam zegarka ani telefonu. Wróciłam do domu godzinę po czasie. W kaplicy adoracji czas jakby się zatrzymał...Godzina minęła niczym kilkanaście minut. Pragnęło się więcej...
Po miesiącu adoracji deklarację przedłużyłam na stałe.
Obecnie nie wyobrażam sobie, aby adoracji mogło w moim życiu zabraknąć. Tego, co dzieje się, kiedy jesteśmy sam na sam z Jezusem, nie da się opisać żadnymi słowami. Tego trzeba doświadczyć. Jestem dzisiaj innym człowiekiem. Wszystko w moim życiu znalazło się na właściwym miejscu. Dzięki adoracji poczułam ogromną miłość Boga; pogłębiła się moja wiara. Te wszystkie niesamowite przeżycia związane z adoracją wydają się być nie do ogarnięcia rozumem. Zrozumiałam wiele po lekturze Dzienniczka św. Faustyny.
Opowiedziałam mężowi o tym, czego doświadczyłam na adoracji i jak bardzo mnie ona odmieniła. Na adorację chodzimy obecnie oboje. Spłynęło na nas wiele łask Bożych. O tym, jak Bóg jest wielki i jak bardzo nas kocha, przekonujemy się każdego dnia. Największym owocem adoracji Najświętszego Sakramentu jest nasza druga córka. Bardzo pragnęliśmy drugiego dziecka, rodzeństwa dla naszej córki Marysi. Modliliśmy się o to w czasie adoracji.
W ciążę zaszłam bardzo szybko, jednak okazało się, że nie rozwija się ona prawidłowo. W 7. tygodniu nie było zarodka, który na tym etapie ciąży powinien być już widoczny w badaniu USG. Lekarka kazała powtórzyć badanie USG za tydzień, jednocześnie zlecając badania krwi, które również nie były pomyślne.
Przed Najświętszy Sakrament zanosiłam wówczas wszystkie swoje troski i obawy. Na adoracji znalazłam spokój, przestałam się zamartwiać. Byłam pogodzona z tym, co ma mnie spotkać, nawet gdyby wiązało się to z cierpieniem po stracie upragnionej ciąży.
Na kolejną wizytę lekarską poszłam sama. Moje zdziwienie, kiedy usłyszałam słowa lekarki, było ogromne. Pani doktor w trakcie badania USG powiedziała: „Witaj, mały człowieku”. Całą ciążę czułam się bardzo dobrze; miałam mnóstwo energii. Byłam szczęśliwa mogąc uczestniczyć w cotygodniowej adoracji niemal do samego rozwiązania. W trakcie adoracji poczułam pierwsze ruchy dziecka...
Kiedy dowiedziałam się, że będę mieć drugą córeczkę, długo z mężem zastanawialiśmy się nad imieniem dla niej. Do żadnego z wybranych nie byliśmy przekonani. Przestaliśmy już nawet w pewnym momencie o tym myśleć. Zupełnie nieoczekiwanie przyszło mi do głowy imię Julianna. Poczułam wtedy spokój i wiedziałam, że to jest właśnie to imię – piękne, staropolskie i można je zdrabniać na wiele sposobów. Julianna przyszła na świat w maju, dzień po Bożym Ciele.
Na chrzcinach Julianki ciocia wraz życzeniami dała nam notkę o Św. Juliannie, pytając, czy wiemy coś o tej Świętej. Nasza odpowiedź była przecząca. Kiedy później przeczytałam te informacje, wszystko ułożyło mi się w jedną całość. To właśnie dzięki tej Świętej obchodzimy uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej. Myślę, że nie muszę już niczego dodawać...
Adoracja Najświętszego Sakramentu pozostanie w naszym życiu na zawsze. Nie traktujemy jej jako obowiązku; wręcz przeciwnie, to dla nas wielka nagroda, możliwość trwania przy Jezusie, czas na modlitwę, wyciszenie. Na te chwile czekamy cały tydzień. Z całego serca zachęcamy do adoracji. Jesteśmy z mężem żywym przykładem na to, że się da, że można. Nawet jeśli dzień jest wypełniony obowiązkami od rana do nocy.
Jeśli ktoś nie chce, to zawsze znajdzie wymówkę, ale jeśli pragniemy czegoś bardzo, to zrobimy wszystko, aby to osiągnąć.
Dziękujemy wszystkim, dzięki którym Wieczysta Adoracja Najświętszego Sakramentu odbywa się w naszej parafii.
Ola