W Żorach odbyła się VII edycja Jarmarku św. Filipa i Jakuba.
- Pomysł zrodził się podczas Światowych Dniach Młodzieży w Australii w 2008 roku - mówi Grzegorz Mularczyk, prezes Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej (POAK) przy Parafii św. Filipa i Jakuba w Żorach. - W tygodniu w diecezji Brisbane odbywał się tam festyn "święto wiary" - dodaje.
Po powrocie z Australii POAK zaangażował radę parafialną, wszystkie grupy oraz rady pobliskich dzielnic. Okazuje się, że pomysł trafił na podatny grunt.
Festyn przybrał formę średniowiecznego jarmarku. - Kościół i obronne mury miejskie w stylu gotyckim, charakterystyczne dla epoki średniowiecza, zadecydowały o charakterze wydarzenia - tłumaczy prezes Mularczyk.
Dzięki dobrej współpracy z Miejskim Ośrodkiem Kultury (MOK) i pomocy wielu sponsorów oraz parafian wydarzenie może odbywać się już cyklicznie. W tym roku zorganizowano VII edycję jarmarku. Cały dochód z imprezy przeznaczony jest na cele charytatywne. Uzbierane w tym roku środki wspomogą parafialną ochronkę dla dzieci.
Jarmark średniowieczny to m.in. wioska jarmarczna, w której można kupić ciasta upieczone przez parafian. Szczególnie popularny jest specjalny wypiek "Filip i Jakub" przygotowywany tylko raz w roku, właśnie z okazji jarmarku. Jest to ciasto z belgijską czekoladką i przyozdobione herbem parafii.
Ale to nie wszystko. W specjalnie przygotowanej wiosce średniowiecznej można zatrzymać się przy stoiskach rzemieślników: garncarzy, tkaczy, kowali. Są także maszyny do zaplatania powrozów. Chętni mogą sobie zrobić komiczne zdjęcie w tzw. fotobudce.
Żądni wiedzy i ciekawi świata mogą poeksperymentować w wiosce naukowej przy stoiskach Uniwersytetu Rozwoju z Chorzowa. Tam można spróbować swoich sił m.in.: w magicznych lub lodowych eksperymentach, kolorowych doświadczeniach, a także warsztatach "ryzyk-fizyk". Wszystko po to, by połączyć przyjemne z pożytecznym. Naukowe doświadczenia w ciekawej formie przykuwają uwagę uczestników jarmarku, zwłaszcza dzieci.