O swoim udziale w ŚDM w Krakowie i nie tylko mówi Marceli Łyczko, rzecznik Diecezjalnego Centrum ŚDM Archidiecezji Katowickiej i wolontariusz wydarzeń centralnych.
Joanna Juroszek: Co najbardziej zapamiętałeś ze spotkań z papieżem i młodymi?
Marceli Łyczko: Chyba najbardziej pierwsze spotkanie z papieżem Franciszkiem i jego słowa do młodzieży. Mówił, żebyśmy byli radośni, żebyśmy nie wstydzili się swojej wiary, byśmy byli otwarci na innych ludzi, a przede wszystkim na miłosierdzie względem drugiego. W pamięci utkwiła mi też Msza rozpoczęcia. Całe niebo było wtedy zachmurzone. A podczas Przeistoczenia i w czasie przekazywania znaku pokoju pojawiła się niewielka przestrzeń, przez którą przeszło mnóstwo promieni słońca. To był niesamowity znak dla nas wszystkich, że są Światowe Dni Młodzieży, że jesteśmy tu po to, żeby się zjednoczyć i żeby kochać drugiego człowieka...
Całe sobotnie spotkanie z Kingą Ludwiczak (sekretarz Diecezjalnego Centrum ŚDM Archidiecezji Katowickiej) i innymi młodymi wolontariuszami spędziłeś na scenie...
To było niesamowite, po pierwsze dlatego, że koło mnie, w odległości ok. 3-5 metrów, przechodził papież Franciszek. Po drugie - ze względu na młodych z całego świata, którzy stali na tej scenie. To, w jaki sposób oni przeżywali to spotkanie. Towarzyszyły im emocje od niesamowitych wzruszeń po ogromną radość. To było naprawdę niezwykłe czuwanie, nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem. Cieszyłem się, że mogłem tam być. To cud, bo uważam się za wielkiego grzesznika, nie powinien być w tym miejscu. Ale to pokazuje też, jak Pan Bóg jest wielki - potrafi ściągnąć właśnie takich ludzi, w takie miejsce i w ten sposób im błogosławić. Myślę, że to jest miłosierdzie, o które wszyscy teraz tak mocno walczymy.
Nie żałujesz tych trzech lat ciężkiej pracy i przygotowań?
Absolutnie nie. Uważam, że Światowe Dni Młodzieży rozpoczęły się już wtedy, na etapie przygotowań. Dla mnie był to czas niesamowitej odnowy, przemiany. Liczę, że tak naprawdę jest to początek przygody z Kościołem, z Panem Bogiem. Mam nadzieję, że będzie ona w stanie doprowadzić mnie do nieba, a przy okazji pomoże świadczyć o Jezusie innym ludziom.