"Nie spodziewałam się, że niecałe 13 kg w takim niedużym kawałku okaże się tak ciężkie. Ale z drugiej strony mieć w rękach prawie 2 mln to niebywałe przeżycie".
Możliwość dotknięcia, a nawet podniesienia prawdziwej sztabki złota - to była jedna z atrakcji, jakie czekały na przybyłych w sobotę do Narodowego Banku Polskiego w Katowicach.
Dziesiąte już dni otwarte banku odbyły się pod hasłem „Poznaj NBP”.
- Obecny dzień otwarty trwał prawie tydzień. Od poniedziałku do piątku odwiedzały nas szkoły. W sumie po placówce oprowadziliśmy ponad 1500 uczniów województwa śląskiego - mówił Bartosz Łuczywo z NBP Katowice.
Jak powiedział, w sobotę bank otwarł swe podwoje dla wszystkich chętnych. Każdą grupę oprowadzał przewodnik. Uczestnicy dostali kartki z pytaniami, na które odpowiedzi szukali przy odwiedzanych stanowiskach.
Aby więc uzupełnić całość, trzeba przejść wszystkie miejsca oraz uważnie słuchać pracowników banku i policji.
- Pragniemy uświadomić ludziom, że NBP to bank banków, czyli że my zasilamy banki w gotówkę, jak również ją ściągamy. Ponadto jesteśmy jedynym bankiem w Polsce, który jest emisyjny, czyli może wprowadzać pieniądze, zarówno te obiegowe, jak i okolicznościowe. Jesteśmy strażnikiem polskiej gotówki tzn. dbamy o stabilność cen i trzymamy inflacje - mówił Bartosz Łuczywo.
Przybyli do NBP mogli zobaczyć wystawę „Pieniądz zastępczy na Śląsku”, która przygotowało Muzeum Miejskie w Chorzowie. Można również było zobaczyć wystawę maszyn bankowych i biurowych z kolekcji Jana Kałuży.
- W swoich zbiorach mam ponad 400 maszyn. Tutaj prezentuje 42. Głównie to urządzenia bankowe, ale pokazuję również takie do pisania nut. Takich egzemplarzy jest tylko kilka na świecie - mówił kolekcjoner.
Jednym z punktów wycieczki była prezentacja bankomatu i wpłatomatu. Później można było zobaczyć wozy bankowe, czyli zarówno te do przewożenia ładunku, jak i te chroniące. Można również było nauczyć się odróżniać prawdziwe banknoty od fałszywych. Niektórzy mogli wejść do escape roomu, gdzie wcielali się w rolę prezesa NBP i musieli rozwiązać zadania logiczne, aby wydostać się z zamkniętego pokoju. W ostatnim pomieszczeniu można było spotkać się z policjantką.
- Jestem tu po to, aby zniechęcić państwa do przestępstw. Pokazuję, na czym polega daktyloskopia i jak można ja wykorzystać w śledztwie - informowało sierżant sztabowy Agnieszka Krzysztofik.