O nienadążaniu za świętymi, wypożyczaniu świętych na drogę i sednie Wszystkich Świętych opowiada ks. Henryk Foik, proboszcz parafii NSPJ w Brzezinach Śląskich.
Agnieszka Jarczyk: Kim jest święty?
Ks. Henryk Foik: Na świętość pracujemy już sobie tutaj na ziemi. Bardzo dobrym przykładem jest św. Jan Paweł II – taki namacalny święty. Wszyscy widzieli, jak żyje, i w dniu pogrzebu widzieliśmy napis: "Santo subito", czyli święty natychmiast. Mówimy często o kimś, że żyje jak święty. Jeśli ktoś doświadczał cierpienia za życia, to też mówimy: "ona już jest wybawiona, on już jest w niebie". Ciekawe jest takie opowiadanie: mama wzięła swojego synka do kościoła. Pokazała mu witraże, na których widnieli święci. Mały chłopiec zapytał, kto to jest, i usłyszał, że to święci. Parę dni później na lekcji religii pani katechetka zapytała się dzieci, kim są święci, i ten mały chłopiec odpowiedział, że święty to jest ktoś taki, od którego biją promienie słońca. Jan Paweł II użył też takiego sformułowania: "święci są po to, aby nas zawstydzać". A najczęściej to prości ludzie żyjący zgodnie z wolą Bożą.
Ksiądz powiedział, że święty to przeważnie prosty człowiek, żyjący zgodnie z Bożymi przykazaniami, wypełniający wolę Bożą. Jednak można odnieść wrażenie, że chyba trudniej zostać świętym w dzisiejszym świecie, gdzie ludzie gonią za tym, co tu i teraz. Jak zatem żyć, aby być świętym?
Żartobliwie powiem, że sam się nad tym zastanawiam. Akurat mam na obrazku prymicyjnym napisane: "Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty – Ja, Pan". Dopóki nie przyszedłem tu do parafii i nie zająłem się wraz z parafianami kultem świętych, to też nie do końca rozumiałem, dlaczego sobie wybrałem takie hasło prymicyjne. Ja jeszcze mówiłem, że jakby była możliwość, to bym to zmienił, bo to jest zbyt trudne. Ale teraz myślę sobie, że to jest szczególna sprawa, że jeżeli człowiek potrafi tę swoją codzienność, czasami zwariowaną, zawierzyć Bogu, łączyć ją ze świadomością celu naszego życia, to wtedy nie zatraci sensu swojego egzystowania na ziemi. Poza tym święci orędujący za nami u Boga są po to, aby nam pomóc osiągnąć niebo.
Uroczystość Wszystkich Świętych powinno się kojarzyć z czasem radosnym, bo uświadamia nam, że święci, nasi patronowie, czuwają nad nami i wypraszają dla nas łaski u Boga. Dlaczego wciąż wokół tej uroczystości jest nastrój smutku, zamyślenia, nostalgii? Czasem też słyszy się określenie: święto zmarłych.
Określenie to powstało w czasach komunistycznych. Wtedy nie mówiono święto Wszystkich Świętych ani Dzień Zaduszny, tylko właśnie święto zmarłych. Wówczas każdy, niezależnie od wyznania i światopoglądu, przeżywał święto zmarłych i szedł na cmentarz. W tutejszej parafii wprowadziliśmy 5 lat temu nabożeństwo ku czci Wszystkich Świętych. Odbywa się ono w wigilię uroczystości Wszystkich Świętych. Najpierw jest Msza św., następnie Różaniec połączony z nabożeństwem ku czci świętych i procesja, podczas której parafianie biorą relikwie i idą ze świętymi naokoło kościoła. Teraz już się przyzwyczaiłem do obecności świętych, ale za pierwszym razem bardzo to przeżyłem. Całkiem inaczej wtedy przeżyłem uroczystość Wszystkich Świętych. Wszystkie relikwie zostały wystawione przed balaski i można było inaczej spojrzeć na tę uroczystość, bo widziało się, że akcent pada na tę radość, a nie na przemijalność czy wspomnienia zmarłych. Dopiero w poniedziałek mamy Dzień Zaduszny, więc w niedzielę wieczorem relikwie świętych wędrują na swoje miejsce, a przed ołtarz stawiamy paschał, figurę Zmartwychwstałego Jezusa, kwiaty i znicz. Ale przez całą uroczystość akcent położony jest na świętość, radość. I tak powinno być.
Ksiądz mówi o nabożeństwie ku czci Wszystkich Świętych, które przypada w przeddzień uroczystości Wszystkich Świętych. Ale to też dzień, w którym organizowane są imprezy Halloween. Czy młodzi ludzie przychodzą do kościoła, aby pobyć w towarzystwie świętych, czy wolą obchodzić Halloween?
Te nabożeństwa są przygotowywane przez młodzież. Zatem młodzi są zaangażowani w to, co się dzieje wokół uroczystości Wszystkich Świętych. Oczywiście, w szkołach, zwłaszcza na lekcjach języka angielskiego, chce się przybliżyć młodzieży imprezy obce nam kulturowo i niezwiązane z naszą wiarą. W wielu parafiach, np. w piekarskiej bazylice, jest odprawiany Bal Wszystkich Świętych. To dobrze, bo zaczynamy pokazywać, o co tak naprawdę w tym święcie chodzi. To nie jest straszenie, ale raczej to, co wyznajemy w Credo: świętych obcowanie, ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny. Halloween to zabawa, która może zaszkodzić. W wielu parafiach pojawiają się alternatywy: chcesz się przebrać, przebierz się za świętego.
Czy Ksiądz zauważył zmianę postrzegania śmierci przez tutejszych parafian dzięki kultowi świętych?
Trudno mi powiedzieć, bo to jest indywidualne przeżycie. Natomiast mogę powiedzieć, że ludzie chętnie przychodzą do kaplicy, modlą się i mówią, że czują się jak w przedsionku nieba, bo jest tylu świętych. Jest ta świadomość, że niebo istnieje i można je chociaż troszkę przybliżyć tym, którzy tego chcą.
Jak parafianie odbierali na początku inicjatywę Księdza dotyczącą sprowadzania relikwii świętych?
Żartobliwie powiem, że nie nadążali (śmiech). Z czasem się do tego przyzwyczaili i myślę, że też parafię brzezińską podnieśliśmy. To jest dzielnica Piekar Śląskich, stojąca bardziej w cieniu, ale dzięki temu, że ktoś usłyszał o kulcie do świętych i przekazał dalej, możemy witać co jakiś czas pielgrzymki czy osoby indywidualne, chcące odwiedzić naszą parafię, pomodlić się. Poza tym sami parafianie idący na pielgrzymki do Częstochowy proszą o "wypożyczenie" świętego na drogę.
Skąd powstał pomysł na zapraszanie tak wielu świętych do parafii?
To taka myśl Boża. Tam, gdzie teraz jest kaplica, w której mieszczą się relikwie, tam kiedyś była salka katechetyczna, potem magazyn, później jeszcze był pomysł na zakrystię ministrancką, ale ostatecznie nie powstała. W końcu natchnęło mnie i pomyślałem sobie, że dobrze by się stało, gdyby była w kościele kaplica z całodzienną adoracją Najświętszego Sakramentu z relikwiami św. Małgorzaty. Wpadła mi też w ręce taka książka "Kochać serce Jezusa jak oni". I tam przeczytałem o wielu świętych i wtedy też postanowiłem sprowadzać ich do parafii.
Czy istnieje procedura, którą trzeba przejść, żeby sprowadzić do parafii relikwie świętych?
Powiedziałbym raczej - pozyskać relikwie dla parafii dla kultu. To zależy, skąd te relikwie są i w zależności od tego należy udać się do określonego zakonu, ojca prowincjała, matki generalnej. Trzeba poszukać w świecie świętych, kto są do wzięcia (śmiech). Jako pierwsi przybyli do nas krzewiciele Serca Jezusowego. Należy zatem poszukać, gdzie jest źródło, kto jest odpowiedzialny za dane relikwie. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że jako pierwsi tutaj w regionie mieliśmy relikwie, jeszcze wtedy błogosławionego Jana Pawła II. Mamy już relikwie pierwszego stopnia św. Faustyny, a ostatnio pozyskaliśmy także relikwie drugiego stopnia, czyli kawałek habitu. Te relikwie w Roku Miłosierdzia będą wraz z obrazem "Jezu, ufam Tobie" krążyć po parafii. Kto będzie chciał, może je przyjąć na jakiś czas do domu.
Jacy święci przybyli ostatnio do parafii?
Rodzice św. Teresy od Dzieciątka Jezus i błogosławiona Mała Arabka, czyli Maria od Jezusa Ukrzyżowanego, która przybyła do nas z Betlejem. 15 listopada będziemy wprowadzać relikwie św. Rity z Cascii i będą to 100. już relikwie.
Czy Ksiądz planuje dalsze pozyskiwanie świętych?
Jeszcze kilku mam w głowie, np. bł. Jana Beyzyma. Generalnie, jeśli święci będą chcieli tutaj przyjść, to my ich przyjmiemy, żaden problem!