– Słuchej, Klarko, jo mom do ciebie wielko prośba. Wyprawisz mi pogrzeb?
Klara Sierna była zszokowana prośbą Anki. – Ależ Anko, co ty mówisz? Jaki pogrzeb? – No ja. Tu, pod poduszką mom piniondze, weź je… Anka Kwiotek była sparaliżowana od 54 lat. Tajemnicza choroba dotknęła ją jako 10-letnią dziewczynkę i zabrała jej władzę w obu nogach i prawej ręce. Anka spędziła więc niemal całe życie na łóżku w swoim pokoiku. Na dodatek utraciła również słuch, a z ludźmi rozmawiała, czytając z ruchu warg lub za pomocą kartki i długopisu, które zawsze miała przy łóżku. – Anko, co ty opowiadasz? Nie wezmę od ciebie żadnych pieniędzy! Jeszcze ktoś by powiedział, że wzięłam dla siebie – broniła się Klara. Obiecała jednak, że powróci następnego dnia w towarzystwie koleżanki. Zaraz po szkole, ponieważ pracowała jako nauczycielka, udała się znów do mieszkania chorej. Weszła do pokoju i zobaczyła Ankę leżącą bezwładnie na łóżku ze zwisającą ręką. Szybko podeszła i zbadała stan chorej. Usłyszała kilka słabych oddechów. Zapaliła gromnicę, usiadła przy łóżku, a po kilku chwilach Anka Kwiotek spokojnie umarła. Poinformowana o zgonie gospodyni nie mogła uwierzyć w odejście Anki, którą jeszcze kilka godzin temu odwiedziła w jej pokoju. Natomiast gdy wiadomość doszła do księży mieszkających na probostwie w Niedobczycach, wszyscy jednogłośnie przyznali, że chora od dawna była przygotowana na śmierć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.