Choć telewizja woli pokazywać zjazd strachów na wróble na Podbeskidziu - to ten Marsz zmienia rzeczywistość.
Osiemset osób ludzi tańczących w marszu pomiędzy wielkimi blokowiskami? To możliwe tylko w Jastrzębiu.
A to dzięki nadzwyczajnemu, profesjonalnemu wodzirejowi Pawłowi Jagodzińskiemu, który śpiewał, tańczył i... wysoko skakał na platformie, jadącej na czele Marszu dla Życia i Rodziny w Jastrzębiu-Zdroju. Za jego przykładem dzieci, młodzież, ludzie w średnim i starszym wieku zgodnie bawili się jak dzieci: podskakiwali na komendę, wyrzucali w górę ręce, tańczyli zbliżając się to do lewego, to do prawego krawężnika, a niektórzy nawet w... parach. Pomagała im w tym muzyka – i całkiem świecka, i taka, której teksty wprost uwielbiają Boga. – Tak, tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham! Tak, tak, Panie, przecież Ty to wiesz – zdzierali sobie gardła uczestnicy Marszu.
– Przede mną nawet taki dziadek wyciągał ręce i tańczył, wielu ludzi się w ten sposób odblokowało. A jak człowiek się odblokuje, to potem nieraz potrafi znacznie więcej zrobić – komentowała uczestniczka Marszu Beata Polak. Rozdawała ulotki ludziom, których maszerujący mijali, i zauważyła, że wielu z nich spontanicznie się przyłączało - tak duża jest siła przyciągania tego pochodu naprawdę radosnych ludzi. Już po chwili ci, którzy dołączali, razem ze wszystkimi tańczyli, śpiewali i skandowali: „Chłopak, dziewczyna to normalna jest rodzina!” albo „Super drużyna – to moja rodzina!”.
Choć trasa pomiędzy jastrzębskimi osiedlami miała ponad 2,5 kilometra, większość spośród 800 maszerujących dotarła aż na festyn przy parafii Podwyższenia Krzyża Świętego na „Szóstce”. Wielu niosło w czasie Marszu transparenty takie, jak: "Chcemy więcej małych brzdąców" czy "Skaczę z radości, że żyję".
Organizowane w całej Polsce, głównie w maju i czerwcu, Marsze dla Życia i Rodziny, są okazją do radosnego zamanifestowania wierności dla tych wartości. To też przypomnienie dla polityków, żeby służyli rodzinom, z których wywodzi się większość ich elektoratu, a nie współczesnym szalonym ideologiom, które przeciw rodzinie forsuje dziś margines polskiego społeczeństwa. I przede wszystkim - to okazja do zobaczenia, jak wielu ludzi podziela nasze poglądy na rodzinę.
Maszerujących porwał do tańca w czasie Marszu jadący z przodu na platformie wodzirej Paweł Jagodziński Przemysław Kucharczak /Foto Gość