Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

Węgrzy dziękują Ślązakom

Tego w historii Murcek jeszcze nie było: odwiedził je prezydent, i to obcego państwa.

Chociaż czy ono takie obce? Chodzi o prezydenta Węgier, państwa, którego obywateli Polacy uważają za braci. Prezydent János Áder odwiedził 21 marca mogiłę w lesie murckowskim, w której leży 29 żołnierzy węgierskich. Skąd wziął się ten grób w lesie pod Murckami, dzisiejszą dzielnicą Katowic? Otóż Węgrzy byli w czasie II wojny światowej sprzymierzeńcami III Rzeszy. W odróżnieniu od Niemców ostentacyjnie okazywali jednak sympatię i przyjaźń Polakom. Na skraju Murcek, w okolicy dzisiejszej stacji benzynowej „Lotos” (widać ją z dwupasmowej DK86 z Katowic do Bielska), Węgrzy obsługiwali baterię dział przeciwlotniczych. Bardzo polubili się ze Ślązakami. Mieszkańcy Murcek zapraszali ich w niedziele do domów na obiady.

Łzy lecą!

Kiedy w styczniu 1945 roku nadeszli Sowieci, Węgrzy poddali się im bez walki. Prawdopodobnie mieli dość walki w interesie Niemców. Niestety, dzień po oddaniu się do niewoli Sowieci popędzili węgierskich jeńców na śmierć boso po śniegu, bo przedtem ukradli im nawet buty.

Lajos Grendel w dniu rozstrzelania miał akurat 32. urodziny. Laszlo Ostroka był zaledwie 24-latkiem... Mieszkańcy Murcek bardzo przeżyli ich śmierć. Sami tych chłopaków pochowali i przez 70 lat opiekowali się ich leśną mogiłą. – Był to ludzki odruch i głęboka przyjaźń polsko-węgierska, za którą teraz wszystkim mieszkańcom dziękujemy – mówił 21 marca nad tym grobem arcybiskup Egeru Csaba Ternyák, który wraz z arcybiskupem katowickim Wiktorem Skworcem poprowadził w tym miejscu modlitwę.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy