Mroźne powietrze przecięły strzały. Wikary padł martwy przy kopcu z ziemniakami. Zanim Sowieci zakopali ciało w ogrodzie, zdążyli jeszcze ograbić zabitego z płaszcza...
28 stycznia 1945 roku Armia Czerwona wkroczyła do Lędzin. Cztery dni później ks. Paweł Kontny, wikary parafii św. Anny, został zastrzelony przez pijanych sowieckich żołnierzy i zakopany w ziemi na miejscu morderstwa.
Do tragedii doszło 1 lutego. Na jednym z lędzińskich podwórek ks. Kontny stanął w obronie dwóch dziewczynek, które Sowieci próbowali uprowadzić i zgwałcić. Kiedy napastowanym udało się uciec, żołnierze całą złość wyładowali na duchownym.
Jak do tego doszło? Jakiś czas wcześniej do jednego z domów stojących przy drodze wszedł sowiecki oficer. W mieszkaniu była 38-letnia matka z trojgiem dzieci. Żołnierz poprosił o wodę do samochodu. Za chwilę wrócił jednak i zaczął napastować kobietę. Wtedy 13-letnia córka pobiegła po pomoc na plebanię.
Takie sceny nie były rzadkością. Sowieccy żołnierze „wyzwalali” Górny Śląsk, ograbiając mieszkańców i gwałcąc kobiety. Młode dziewczyny ukrywały się przed wojakami, a ładniejsze chowały urodę pod chustami i brzydkimi ubraniami.
Świadkowie twierdzą, że kiedy ks. Paweł przybiegł do tego domu, nikogo nie zastał. Kobiecie udało się uciec. Jednak obok na ulicy Sowieci próbowali wepchnąć do samochodu dwie młode dziewczyny. Ks. Kontny znał świetnie język rosyjski. Nieraz negocjował z Sowietami, ratował życie Polaków, dzięki jego interwencji około 70 jeńców niemieckich mogło wrócić do swoich rodzin. Tym razem jednak rozwścieczeni żołnierze zastrzelili go brutalnie, a chcąc pozbyć się dowodów zbrodni, zakopali zwłoki w ogrodzie, w pobliżu domu. Bezradni mieszkańcy uprosili jedynie, żeby ciało księdza zawinąć w prześcieradło i koce...
Tu można przeczytać relacje bezpośrednich świadków życia i śmierci ks. Pawła Kontnego.
Dopiero kilka dni później, gdy front przesunął się dalej na zachód, ciało księdza ekshumowano i przeniesiono do pobliskiego klasztoru sióstr boromeuszek, a potem do kościoła pod wezwaniem św. Klemensa. Jego pogrzeb 8 lutego był prawdziwą manifestacją wiary i patriotyzmu. Przyjaciel zmarłego, ks. Jan Klyczka podczas homilii pogrzebowej raz po raz podkreślał, że ks. Paweł zginął jako męczennik. Wstrząsające wrażenie na wszystkich wywołały słowa, jakie matka ks. Kontnego wypowiedziała przy grobie syna: „Pan dał, Pan wziął, niech imię Jego będzie błogosławione...”.
Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej podejmuje działania, aby do grona Męczenników Wschodu (1917-1989) został włączony chrystusowiec ks. Paweł Kontny. Więcej o życiu ks. Pawła Kontnego w 6. numerze katowickiego "Gościa Niedzielnego".