- Kiedy zostałem księdzem, jedna ze znajomych mojej mamy powiedziała: "No, to teraz pani biedna nie umrze" - opowiada ks. Krzysztof, a pielgrzymi wybuchają śmiechem, pomimo ogromnego zmęczenia.
- "Modli się pani o powołania?". "Tak, oczywiście!". "A o powołania w swojej rodzinie?". "No co, ksiądz! Ja chcę mieć wnuki!" - ks. Krzysztof opowiadał anegdoty, a pielgrzymi raz po raz wybuchali śmiechem Aleksandra Pietryga /Foto Gość Już osuszeni, po popołudniowej nawałnicy, przyszli do kościoła św.św. Piotra i Pawła w Tarnowskich Górach na nabożeństwo powołaniowe. Prowadził je ks. Krzysztof Nowrot, opiekun grupy 6. W prostych słowach tłumaczył istotę powołania, jego rodzaje i sposoby dobrego rozeznania swojej drogi życia. - Kto spośród was ma najdłuższy staż małżeński, niech podniesie rękę - zachęcał. - 40 lat? Gratulacje! A są małżeństwa po 50. rocznicy? To podobno już męczennicy - żartował.
"Męczenników" nie było. Byli za to bardzo zmęczeni pątnicy. Mają za sobą ponad połowę trasy i totalnie przemoczone ubrania po ulewie, jaka zaskoczyła ich w drodze. Niektórzy przyznawali, że "dopadł" ich kryzys. - Ale to nic - zapewniali. - Trzeba tylko się wyspać - dodawali i szybko kierowali się w stronę miejsc noclegowych.
Niektórzy jednak, wychodząc z kościoła, przystawali jeszcze, rozmawiali ze znajomymi, śmiali się, a nawet grali na gitarach. Na kościelny plac wybiegła rozśpiewana dziewczyna. - Śpiewanie mam we krwi - wyjaśniła Ania Kaszek, muzyczna z grupy 6. - Kiedy się śpiewa, nie czuje się ani zmęczenia, ani bólu. Kto śpiewa, trzy razy się modli!
Na Jasną Górę pielgrzymuje po raz 9. - Po raz pierwszy dziękowałam za ukończenie szkoły podstawowej, dziś już za studia - opowiada. - Przez cały rok czekam na ten czas i szkoda marnować go teraz na marudzenie i poddawanie się zmęczeniu. Ciągnie mnie do ludzi!
W pielgrzymce bierze też udział werbista, pochodzący z Rybnika o. Adam Ługowski, na co dzień pracujący na misjach w Chile. Z rybnicką pielgrzymką idzie ponad 20. raz. Nawet teraz, pracując na misjach, każdy urlop (co 3 lata) stara się wygospodarować na nią. Przyznaje, że pielgrzymowanie w dużej mierze przyczyniło się u niego do odkrycia powołania. Obecnie, w połączeniu z modlitwą, daje wsparcie w niełatwej pracy misyjnej. Tyle tysięcy osób w jednym miejscu modli się, uwielbia, męczy dla Boga. To musi zrodzić deszcz łask, który do suchej nitki przesiąknie pielgrzymów. - Chciałbym kiedyś zabrać ze sobą moich chilijskich parafian - wyznaje o. Adam.
Ks. Krzysztof Nowrot Aleksandra Pietryga /Foto Gość
Mamy nadzieję, że w chwili publikowania tego tekstu rybniccy pielgrzymi śpią smacznie w swoich bazach noclegowych. Bladym świtem czekają ich bowiem pobudka i wymarsz w dalszą drogę. Życzymy szybkiej regeneracji nadwątlonych sił!
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.