Bóg uzdrawia. Napisałam: "W związku z operacją mojego syna będę nieobecna przez okres taki a taki". I jakoś tak z automatu dodałam: "Proszę o modlitwę za moje dziecko". A potem pomyślałam: "Nie no, chyba przesadziłaś, to jest urząd, a nie jakiś znajomy".
Usunęłam to. Zaraz potem pojawiła się myśl: „Wstydzisz się Mnie? Jak urząd, to już nie prosisz?”. Napisałam po raz kolejny, wydrukowałam, jadę. Podjechałam pod urząd pracy i myślę: „O, kurczę, chyba jednak przegięłam z tą modlitwą”. Odjechałam, ale na drugi dzień przyszłam znów z tym pismem. Złożyłam, panie tam pracujące spojrzały na mnie, ale nic nie powiedziały.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.