Seminarium i śląska odrębność

90-lecie świętuje w tym roku Wyższe Śląskie Seminarium Duchowne. Obchody rozpoczęła 5 maja sesja naukowa.

- Być rektorem to piękna rzecz. Ale być farorzem - to jest dopiero piękna rzecz! – mówił ks. dr Jerzy Paliński, do zeszłego roku rektor Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Katowicach, a obecnie proboszcz w Świerklanach. Klerycy zareagowali śmiechem i oklaskami. 5 maja arcybiskup Wiktor Skworc wręczył ks. Palińskiemu Księgę Honorową, która jest pamiątką jego pracy jako rektora śląskiego seminarium. Trwała ona przez siedem lat (2006-2013).

W sesji naukowej z okazji 90-lecia śląskiego seminarium wziął też udział emerytowany biskup legnicki Stefan Cichy, który był jego rektorem w latach 1980-1992. Ks. dr Damian Bednarski mówił o „Kleryku Janie Masze wśród wychowanków Śląskiego Seminarium Duchownego”. Chorzowianin ks. Macha został zgilotynowany przez Niemców w 1942 roku, a dzisiaj jest kandydatem na ołtarze. Ks. dr Henryk Olszar omówił instytucje pozakościelne działające w gmachu śląskiego seminarium, a ks. prof. dr hab. Jerzy Myszor zaprezentował wykład „Model duszpasterza śląskiego na przełomie XIX i XX wieku”.

Ks. prof. Myszor mówił m.in. o tym, jak bardzo różnili się księża ze śląskiej diecezji, wykształceni w seminarium we Wrocławiu, od tych, którzy kształcili się w seminariach Cesarstwa Austriackiego. Ci drudzy znaleźli się w 1925 roku w nowej diecezji śląskiej wraz ze Śląskiem Cieszyńskim. Widać było, że byli ukształtowani przez zupełnie inną tradycję, niż księża z dawnego Śląska pruskiego. - Księża ze Śląska Cieszyńskiego i Galicji przed II wojną światową zawsze głosowali za sanacją. W ogóle na tego, kto akurat rządził – mówił ks. prof. Myszor. - Tymczasem księża z dawnej diecezji wrocławskiej byli apaństwowi, wszystko jedno, czy państwo było pruskie, polskie czy hitlerowskie. Jak to wyraził jeden ze starszych księży: „Naszą ojczyzną jest Kościół” - dodał.

Do tego wykładu nawiązał arcybiskup Wiktor Skworc, wspominając czasy, kiedy sam był klerykiem, na przełomie lat 60. i 70. XX wieku. Śląskie seminarium mieściło się wtedy w Krakowie. Nasi klerycy uważali za wartościowe, że mogą kształcić się w tym pięknym mieście i chłonąć jego atmosferę, ale zawsze mieli przy tym świadomość swojej kulturowej odrębności, ukształtowania przez inną tradycję. Ludzie z zewnątrz też to w nich dostrzegali. - Kiedy nasze seminarium odwiedzał kardynał Karol Wojtyła, też potwierdzał pewną inność śląskich kleryków – wspominał abp Skworc. Dodał, że to zderzenie odrębnych tradycji śląskiej i galicyjskiej w latach 30. XX wieku objawiło się także w sposób dramatyczny, kiedy ze śląskiego seminarium w Krakowie została wyrzucona grupa diakonów [zdecydował o tym wizytator, ojciec Anzelm Gondek, który prawdopodobnie nie rozumiał wartości, jaką do Kościoła wnosi pewna śląska odrębność - przypis P.K.].

Abp Wiktor Skworc zauważył, że zarówno państwo pruskie, jak i austriackie traktowały księży jako urzędników państwowych, co miało negatywne konsekwencje. - Możemy się naprawdę cieszyć, że dzisiaj jako duchowieństwo jesteśmy wolni. Jesteśmy tylko w służbie ewangelizacji - powiedział.

Seminarium i śląska odrębność   Klerycy śląskiego seminarium z wykładowcami i gośćmi - arcybiskupem katowickim Wiktorem Skworcem i emerytowanym biskupem legnickim Stefanem Cichym Przemysław Kucharczak /GN

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..