- Ikona musi cały czas na mnie patrzeć, to jest bardzo ważne - mówi Zuzanna Karwot o kolejnych etapach powstawania jej prac.
Pochodzi z Zabrza. Ikony pisze od dziesięciu lat, do tej pory wykonała ich ponad sto. Jej prace można właśnie oglądać na wystawie w Wodzisławiu Śląskim.
Ikonopisarstwem Zuzanna Karwot interesuje się o wiele dłużej. Od momentu, kiedy w ręce wpadła jej książka Aniko Faludy o malarstwie bizantyjskim. Miała wtedy 16 lat i wypatrzyła ją w zabrzańskim antykwariacie. Do dziś ma tę starą publikację, przechowuje ją na półce pomiędzy innymi książkami w domu w Marklowicach, gdzie obecnie mieszka.
Ze sztuką związana była zawsze, bo w jej domu rodzinnym wszyscy malowali. Więc w naturalny sposób sięgała po tempery i akwarele, poznawała różne techniki malarskie, ale ikonopisarstwem zajęła się dużo później.
Był Adwent 2004 roku. Wtedy poczuła, że chce spróbować pisać ikony. Pierwszą był Chrystus Pantokrator. – Pisałam, jak umiałam. Początkowo bez pozłacania, tylko nakładałam farby – mówi dzisiaj. Potem zaczęła poznawać sztukę ikonopisarstwa u ojców jezuitów w Krakowie pod okiem o. Zygfryda Kota SJ.
Chrystus na tronie, Chrystus i Umiłowany uczeń św. Jan, Umilenije, styczeń-marzec 2014 Archiwum prywatne W książce o malarstwie bizantyjskim, która jej towarzyszy, szczególnie skupiła jej uwagę zamieszczona tam ikona Matki Boskiej Włodzimierskiej. – W takim starym, autentycznym, zniszczonym przedstawieniu. Bardzo mnie poruszała. Wiele razy ją później powtórzyłam – mówi Zuzanna Karwot.
Inspiracji szuka u Andrieja Rublowa i Teofana Greka. Nigdy nie przedstawiła Trójcy Świętej na wzór Rublowa, napisała podobną według ikony rosyjskiej z XIX wieku. – To obcowanie z przeszłością w tych starych ikonach sprawia mi niezwykłą radość, chociaż ja tworzę w odniesieniu do tego coś zupełnie nowego – mówi.
Namalowała św. Jerzego według ikony z XV wieku (z Muzeum w Sankt Petersburgu) kilkakrotnie też rosyjskich świętych Borysa i Gleba według przedstawień z XI i XIV wieku (wg wzoru z Soboru Uspienskiego w Moskwie) – Idę swoją drogą – mówi Zuzanna Karwot. – Lekkiego nakładania farb, tak bardziej akwarelowo. Bo tak lubię. Nie zawsze trzymam się ścisłych zasad ikonopisarstwa. Po prostu muszę pisać i ważne jest dla mnie związane z tym przeżycie – dodaje. Napisała też ikony Matki Bożej Pszowskiej według znanego i czczonego wizerunku oraz starego oleodruku z początku XX w. z kapliczki w Radlinie.
Kiedy zbliża się Boże Narodzenie, pisze ikony o narodzeniu Jezusa, kiedy Wielkanoc – ikony związane ze zmartwychwstaniem. – Przygotowanie do świąt wiąże się dla mnie z przeżywaniem pracy przy tych ikonach – stwierdza.
Noli me tangere, ikona napisana w 2009 roku Archiwum prywatne Szczególna jest dla niej ta wykonana na wzór ikony zatytułowanej „Noli me tangere” („Nie zatrzymuj mnie”), przedstawiającej spotkanie Jezusa z Marią Magdaleną. – Wykonałam dwie takie ikony. Oryginał znajduje się w Muzeum w Wenecji, jest to ikona szkoły kreteńskiej. To bardzo ważna dla mnie ikona, co święta ją przeżywam na nowo – mówi. W czasie ostatniego Wielkiego Postu jej przygotowaniu do świąt towarzyszyła inna praca. Pisała ikonę przedstawiającą anioła siedzącego na kamieniu przy pustym grobie, a przy nim dwie kobiety – św. Maria, żona Zebedusza i św. Joanna (lub Magdalena).
Zwykle pisze ikony w sobotnie poranki, kiedy w domu jest cisza. Wtedy może pracować w skupieniu, bez pośpiechu. Jedna ikona towarzyszy jej przez kilka takich sobót. – Bardzo ważnym momentem jest ten, kiedy kończę twarz – mówi Zuzanna Karwot. – Na kolejnych etapach pracy nad ikoną, kiedy zostawiam ją na następny tydzień, to lubię, żeby już na mnie spoglądała. Stawiam ją na biurku albo zawieszam taką niedokończoną na ścianie, żeby już wtedy na mnie patrzyła. W ikonie linia perspektywy, inaczej niż w innego rodzaju malarstwie, skupia się nie w głębi obrazu, ale przed nim. W oczach człowieka, który na nią spogląda. I trzeba być przygotowanym na to spojrzenie. Bóg stara się do nas dotrzeć na różne sposoby, również w taki – mówi autorka.
Kiedy sięga po ikony sprzed wieków i na ich wzór wykonuje własne, czuje się jak „ikonopisarz z przeszłości”, zauważa. Podobnie jak wtedy, kiedy sięga po tematy historyczne, które również ją fascynują. Pracę magisterską z teologii poświęciła kultowi Matki Bożej Pszowskiej, doktorską, obronioną na Uniwersytecie Jana Pawła II w Krakowie, życiu religijnemu dekanatu wodzisławskiego od końca XVI do początku XX wieku. – Kiedy odczytywałam treści z XVII-wiecznych protokołów o starych drewnianych kościółkach dekanatu wodzisławskiego, których często już nie ma i odwiedzałam miejsca, gdzie były, to czułam, że dotykam tam przeszłości. I jakby z tej przeszłości spoglądał na mnie Bóg. Podobnie jak w ikonach – wspomina pracę przy gromadzeniu materiału.
Na Facebooku ogląda ikony z całego świata. Z Rosji, Rumunii, Bułgarii... Szczególnie fascynują ją ikony bałkańskie, ale również prace wystawiane przez autorów z Argentyny. Wkrótce wybiera się na warsztaty prowadzone przez osobę, która uczyła się techniki ikonopisania na Krecie.
Ekspozycja pokazywana obecnie w Bibliotece Powiatowej w Wodzisławiu Śląskim (ul. Daszyńskiego) jest czwartą wystawą Zuzanny Karwot, na której prezentuje swoje ikony.