Miałam okazję zamienić z nim kilka słów. Ojciec święty robił wrażenie, jakbyśmy się dobrze znali.
To dla mnie wielka łaska, że mogę żyć w czasach, w których na ziemi polskiej przyszedł na świat człowiek, który sprawił, że i ja poczułam się człowiekiem. Już w latach 70., w czasie studiów na UJ, spotkania z kardynałem Wojtyłą "wyprostowały mi kręgosłup". Wielką radość przeżyłam gdy, oglądając dziennik telewizyjny w towarzystwie kuzyna pułkownika, cały świat usłyszał o Karolu Wojtyle z dalekiej ziemi. Mój kuzyn przeczuwał, że to koniec starej epoki.
6 razy dane mi było być blisko papieża, w tym 3 razy udało mi się zamienić z nim kilka słów.
W czerwcu 1983 roku stałam z mamą w strugach deszczu na lotnisku w Katowicach - Muchowcu. Pojawienie się papieża sprawiło, że w naszych sercach pojawiło się słońce. We wrześniu 1988 roku podczas audiencji w Castel Gandolfo Jan Paweł II, jak dobry ojciec, chwycił mnie klęczącą za rękę. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu, bo otarła się o moją skromną osobę jakaś cząstka świętości. Za tę łaskę spływały z moich policzków łzy wdzięczności.
Od 1989 roku zaczęłam pracować jako wolontariuszka dla szwedzkiej organizacji charytatywnej "Gwiazda Nadziei", niosącej pomoc najuboższym, przede wszystkim niepełnosprawnym. W czerwcu 1991 roku z założycielem organizacji Erikiem Gunnarem Erikssonem zostałam zaproszona na nabożeństwo ekumeniczne w kościele Św. Trójcy w Warszawie. Jan Paweł II podszedł do nas i podziękował za pomoc Polsce.
W tym samym roku, 14 sierpnia, uczestniczyłam we Mszy świętej przed kościołem Matki Bożej Fatimskiej, gdzie papież konsekrował świątynię i dokonał koronacji figury patronki świątyni. Był wielki upał, a Jan Paweł II podszedł do nas, aby zobaczyć z bliska obraz ofiarowany mu przez szwedzkiego artystę Anselmo Taella. Miałam okazję zamienić z nim kilka słów. Ojciec święty robił wrażenie, jakbyśmy się dobrze znali.
W czerwcu 1999 roku Jan Paweł II odwiedził ponownie Polskę. Tym razem, na trasie jego pielgrzymki, znalazł się Sandomierz - moje rodzinne miasto. Udałam się na to spotkanie. Mimo że stałam z rodziną daleko od ołtarza, papa mobile przejechał 2 metry od nas. Ponownie odczułam powiew świętości i bliskości.
2 kwietnia 2005 roku siedziałam z rodziną przed telewizorem. Wiedziałam, że ojciec święty musi odejść, ale trudno było się z tym pogodzić. We wrześniu tego samego roku zmarła moja mama, miesiąc starsza od Karola Wojtyły.
Rok po pierwszej komunii mojej wnuczki Alicji, udałyśmy się na beatyfikację papieża Polaka, człowieka, który był i pozostanie dla mnie największym autorytetem, który był dla mnie źródłem nadziei i radości. 1 maja 2011 roku był dla mnie dniem wielkiej łaski. W niedzielę Miłosierdzia o godz.15. modliłam się przy trumnie Jana Pawła II w bazylice św. Piotra. Dziękowałam mu za wszystkie spotkania, za to, że dane mi było żyć w czasach „naszego” papieża. Modliłam się w powierzonych mi intencjach.
Na kanonizację papieży wybieram się do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach, aby z resztą wiernych z całego świata dziękować za tę iskrę, która wyszła z mojej ojczyzny.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.