Najwyższa Izba Kontroli chce skierować zawiadomienie do prokuratury w sprawie procesu modernizacji Stadionu Śląskiego w Chorzowie.
Zawiadomienie będzie dotyczyć niegospodarności urzędników odpowiedzialnych za przebudowę stadionu w Chorzowie oraz sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy budowlanej związanej z awarią łączników lin (tzw. krokodyli). Te dwa aspekty dają podstawę do podejrzenia o popełnieniu przestępstwa.
20 lat modernizacji. To porażka
Na spotkaniu z dziennikarzami marszałek województwa śląskiego Mirosław Sekuła oraz członek Zarządu Województwa Śląskiego Arkadiusz Chęciński odnieśli się do raportu po kontroli NIK w sprawie procesu modernizacji Stadionu Śląskiego. - Już się nigdzie nie spieszymy - powtarzał podczas konferencji marszałek, odpowiadając na pytania dziennikarzy o ostateczny termin oddania obiektu do użytku. Wcześniej A. Chęciński mówił o zakładanym terminie w roku 2016.
Jak widać, władze województwa skończyły z wyścigiem o jak najszybsze ukończenie budowy stadionu. Jego modernizacja trwa od 1994 roku. - W czerwcu będziemy obchodzić 20. rocznicę. Tak, to porażka - przyznał z rozbrajającą szczerością M. Sekuła.
Koszt przebudowy stadionu, choć początkowo miał zamknąć się w granicach 300 mln zł, rozrósł się do dwukrotnie wyższej kwoty - ponad 600 mln zł. Powodem takiego wzrostu, jak wynika z raportu NIK, były błędne decyzje ówczesnego Zarządu Województwa Śląskiego i Urzędu Marszałkowskiego. Na podstawie niedokładnie sprawdzonych danych w 2007 roku władze województwa zdecydowały odrzucić pierwotnie wybrany projekt zadaszenia trybun stadionu - "Saturn 2005" - i zamienić go na dwukrotnie droższy. Kontrolerzy NIK, przyglądając się sprawie, ze zdziwieniem stwierdzili, że pierwotny projekt, wykonany w biurze TB Badora, był już zatwierdzony i zaopiniowany (pozytywnie) przez ekspertów z Instytutu Techniki Budowlanej, między innymi pod względem wytrzymałości na obciążenie dachu śniegiem. Wydaje się, że po katastrofie budowlanej w styczniu 2006 roku na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich taka analiza dla wielu potencjalnych użytkowników stadionu była priorytetowa. Zorganizowano również dwa przetargi na wykonanie zadaszenia według "Saturna".
Niegospodarność czy coś poważniejszego?
Nieoczekiwanie ówczesny Zarząd Województwa Śląskiego zarządził zmianę projektu zadaszenia, zlecając wcześniej wykonanie ekspertyz mających podważyć bezpieczeństwo założeń konstrukcyjnych pierwszego projektu. Wydanie opinii powierzono spółce bez doświadczenia w budowaniu tego typu obiektów. Kolejne ekspertyzy były prowadzone dotąd, aż w końcu odstąpiono od pierwotnego projektu. Drugi projekt, opracowany przez niemiecką firmę GMP za 16 mln zł, został wybrany w trybie z wolnej ręki, nie w trybie konkurencyjnym, co eksperci NIK uznali za niezgodne z prawem dotyczącym zamówień publicznych. Ciekawe jest, że przyjęto go właściwie bezkrytycznie, bez weryfikacji jego założeń projektowych. Wytrzymałości na obciążenie śniegiem nawet nie sprawdzono (!).
A. Chęciński tłumaczy się, że w 2008 roku prokuratura badała już tę kwestię i umorzyła śledztwo w sprawie ewentualnych nadużyć przy rezygnacji z "Saturna 2005". Jednak NIK, po zbadaniu sprawy od nowa, uważa, że mamy tu do czynienia z potężną niegospodarnością ówczesnych władz województwa, na czele z byłym marszałkiem Januszem Moszyńskim. Pozostaje pytanie, czy to była tylko niegospodarność.
Istnieje też prawdopodobieństwo, że z powodu właśnie tych decyzji doszło w 2011 roku do poważnej awarii, której skutków do dzisiaj nie naprawiono. Chodzi o moment podczas operacji podnoszenia konstrukcji zadaszenia, kiedy zaczęły pękać słynne "krokodyle", czyli elementy spajające liny. Po prawie trzech latach prac przy budowie stadionu nadal nie wznowiono. Po analizach okazało się, że klamry nie spełniały odpowiednich parametrów materiałowych, były źle zmontowane, a drugi projekt zadaszenia zawierał istotne błędy. Eksperci NIK zapowiedzieli oddanie do prokuratury również tej sprawy - spowodowania zagrożenia katastrofą budowlaną.
Co dalej? A. Chęciński tłumaczył, że gromadzone są dokumenty dotyczące roszczeń wobec byłego wykonawcy. Władze województwa będą domagać się około 100 mln zł odszkodowania. Budowa stadionu ma zostać dokończona w oparciu o mniejsze przetargi. Tylko kiedy to nastąpi?