- Zasłoń oko i powiedz, co widzisz - mówi lekarz. - Domek, serce, gwiazdka, kółko - odpowiada Kacper.
Tablica do badania wzroku przeznaczona jest dla dzieci. Zamiast cyfr lub liter, znajdują się na niej znaczki. – Maluchy umieją rozpoznawać kształty, dlatego o to pytamy – mówi Marek Rzendkowski, okulista, specjalista chorób oczu. Pracuje on w Regionalnej Fundacji Pomocy Niewidomym, która ma siedzibę w Chorzowie. Wraz z neurologiem, tyflopedagogiem, psychologiem i neurologopedą udzielali konsultacji podczas dni otwartych zorganizowanych pod hasłem: „Nie widzieć barier!”.
– Pomyśleliśmy o dniu otwartym, bo chcieliśmy pokazać naszą placówkę większej liczbie osób. Działamy od 1991 roku, ale ludzie mało o nas wiedzą. A przecież jesteśmy jedyną organizacją pozarządową tego typu w regionie. Zajmujemy się dziećmi niewidomymi i niedowidzącymi ze sprzężoną niepełnosprawnością. Najmłodsze maluchy mają parę miesięcy, najstarsze – 7 lat. Ponadto zajmujemy się osobami starszymi, dla których prowadzimy warsztaty terapii zajęciowej. Obecnie najstarszy podopieczny ma 67 lat. Mamy swoje placówki w: Bielsku-Białej, Chorzowie, Częstochowie, Rybniku, Zawierciu i Czerwionce-Leszczynach – mówiła Karolina Galla, neurologopeda. – Już 3-miesięczne dziecko z deficytami trzeba rehabilitować. Potem jest już coraz trudniej, bo wady pogłębiają się. Niestety, często maluchy trafiają do nas za późno. A wczesna interwencja jest bardzo ważna.
Dlatego w RFPN znajdują się lekarze różnych specjalizacji. – Najpierw przeprowadzam wywiad. Pytam o obciążenia rodzinne, o przebieg ciąży i porodu. Potem rodzice opowiadają mi, co niepokoi ich w zachowaniu dziecka. Później przeprowadzam badania i wystawiam opinię – tłumaczy neurolog Teresa Kleist. Ponieważ chory maluch to spore obciążenie dla rodziców, w fundacji przyjmuje też psycholog, który wspiera całą rodzinę.
Na konsultacje przybyło kilkanaście osób, które wcześniej umówiły się ze specjalistami. Jedną z nich była Marzena Dzbik z Chorzowa. – Przyszłam tu głównie z powodu syna. Gdy był mały, miał w oku pneumokoki, teraz musimy chodzić regularnie do okulisty – opowiadała. A 5,5-letni Kacper się zwierzył: – Wcale nie boję się badania. Nie chcę tylko nosić okularów. Nikt w przedszkolu ich nie nosi.
Pani Marzena dowiedziała się o akcji od swojej mamy. – Przychodzę tu na rehabilitację z drugim wnukiem. Radek ma dwa rodzaje ćwiczeń. Głównie polegają one na poprawieniu koncentracji wzroku – mówiła Irena Studzińska.